Przezywali
Poniżali go, wyśmiewali, nabijali się
Nazywali takim "nie tego"
Nie uznali nigdy kolegą
Dokuczali
Że jest za gruby, że jest inny i za głupi
Nie ma prawa by go polubić
Wtedy świt zawył bólem
Wstał jak ktoś kto nic nie czuje
Ukrył w snach setki marzeń
Teraz żal...
Pożegnali
Pożegnali go nawet winni
Byli wszyscy bo wypadało, należało
Był kolegą z jednej szkoły
Nie zawadzał
Czasem tylko o czymś myślał
Chyba pisał jakieś wiersze
Czy ktoś je czytał...?
Wtedy świt zawył bólem
Wstał jak ktoś kto nic nie czuje
Ukrył w snach setki marzeń
Teraz żal
Wtedy świt zawył bólem
Wstał jak ktoś kto nic nie czuje
Wyszedł sam
Poszedł sam
Poszedł tam
Został tam
Teraz żal
Poniżali go, wyśmiewali, nabijali się
Nazywali takim "nie tego"
Nie uznali nigdy kolegą
Dokuczali
Że jest za gruby, że jest inny i za głupi
Nie ma prawa by go polubić
Wtedy świt zawył bólem
Wstał jak ktoś kto nic nie czuje
Ukrył w snach setki marzeń
Teraz żal...
Pożegnali
Pożegnali go nawet winni
Byli wszyscy bo wypadało, należało
Był kolegą z jednej szkoły
Nie zawadzał
Czasem tylko o czymś myślał
Chyba pisał jakieś wiersze
Czy ktoś je czytał...?
Wtedy świt zawył bólem
Wstał jak ktoś kto nic nie czuje
Ukrył w snach setki marzeń
Teraz żal
Wtedy świt zawył bólem
Wstał jak ktoś kto nic nie czuje
Wyszedł sam
Poszedł sam
Poszedł tam
Został tam
Teraz żal