(Chcesz prawdy ziomek? Poczuj prawdę...
Ej, nie ma jak żyć z nią)
Chcesz prawdy? Dostaniesz ją na tacy
Bo tacy jak ty nie chcą jej sami zobaczyć
To lata pracy, nie wierzysz - środkowy palec
Chcesz prawdy? Na tacy ją dostaniesz x2
Bez wyboru miejsca narodzin dostałem serce i duszę
Tam, gdzie powietrze pachnie przemycanym spirytusem
U większości taki rodowód rodzi kompleksy - błąd
Daje im swoje CV w roli korekty
Stąd ktoś przegrywa już na starcie dysząc
Bo jednak wschodni blok to marne pole position
Ale nieważne dokąd idę, gdzie jestem, gdzie byłem
Do tych miejsc na zawsze mam respekt i sentyment
Miałem pokój 2x2 i komfort godny separatki, łóżko, dwa pokoje
A za ścianą piętra, klatki, patologię pod nosem
Może dla ciebie skala makro, niewielki wybór jak się chciałeś skalać rozrywką
Ponoć wiara to wszystko
Banda szczeniaków, klub, jaki klub?
Raczej hangar z pustaków - to prawdziwa historia
Nie żaden łez wyciskacz
Bo to trans Wu-En-Zet-En pierwszy freestyle
Chcesz prawdy? Dostaniesz ją na tacy
Bo tacy jak ty nie chcą jej sami zobaczyć
To lata pracy, nie wierzysz - środkowy palec
Chcesz prawdy? Na tacy ją dostaniesz x2
W domu nie miałem źle
Wiązał się koniec z końcem
Matka tyrała po godzinach, znasz historię z ojcem
To dla tych słów bolesna jak cała prawda o raku
I nie mówię tu chłopaku o znakach z zodiaku
Datuj mnie osiem-jeden
Naście lat później w gęstej chmurze dymu
Siedzę w pokoju z k**plem - ta sama klatka
O której mówię w pierwszej zwrotce
Jeszcze wtedy zero stylu sięgając po pierwsze wzorce
Pocę się przy każdym wersie
Hardcore zestaw - tu jamnik plus my king kradzione z radiowęzła
Rap od serca, tak, nieudolne dukanie
Także sąsiadka w nerwach zaraz pierdolnie w ścianę
Ja wtedy krzyczałem: to moja jedyna szansa
Z tamtych czasów została nas już niewielka garstka
Na nadgarstkach mamy zegarki, kręci się ziemia
Wszystko się zmienia tylko nie tamte marzenia
(Chcesz prawdy ziomek? Poczuj prawdę...
Ej, nie ma jak żyć z nią)
Mówili - pasja jest piękna, ale gdzie twoje zyski
Cały mój portfel wtedy to drobne z korepetycji
A inni w weekendy migali w za dobrych furach
Moje weekendy to kursy po zaocznych bzdurach
Rap hulał w słuchawkach, potem pierwsze nagranie
Chociaż czułem się non grata po tamtym ce-de na planie
Nieprzespane noce - freestyle ciąg dalszy
Nie miałem ich fur, bo to co mam mi wystarczy
A propos fur - sportowy Hyundai przetarg
Droga na Wu-Be-Wu, nerwy, pierwsza runda Teta
Dla ciebie to kurwa detal, dla nas piękno autopsji
Długi dystans jak promo, a nie kwestia promocji
Dzieciak znikąd - chudy, łysy, koszula w kartkę
Dziś cztery lata starszy znów odmula rap grę
I nie zamknę się, nie licz na to, że zniknę
Chcesz reszty prawdy? Daje ci całą track listę
Ej, nie ma jak żyć z nią)
Chcesz prawdy? Dostaniesz ją na tacy
Bo tacy jak ty nie chcą jej sami zobaczyć
To lata pracy, nie wierzysz - środkowy palec
Chcesz prawdy? Na tacy ją dostaniesz x2
Bez wyboru miejsca narodzin dostałem serce i duszę
Tam, gdzie powietrze pachnie przemycanym spirytusem
U większości taki rodowód rodzi kompleksy - błąd
Daje im swoje CV w roli korekty
Stąd ktoś przegrywa już na starcie dysząc
Bo jednak wschodni blok to marne pole position
Ale nieważne dokąd idę, gdzie jestem, gdzie byłem
Do tych miejsc na zawsze mam respekt i sentyment
Miałem pokój 2x2 i komfort godny separatki, łóżko, dwa pokoje
A za ścianą piętra, klatki, patologię pod nosem
Może dla ciebie skala makro, niewielki wybór jak się chciałeś skalać rozrywką
Ponoć wiara to wszystko
Banda szczeniaków, klub, jaki klub?
Raczej hangar z pustaków - to prawdziwa historia
Nie żaden łez wyciskacz
Bo to trans Wu-En-Zet-En pierwszy freestyle
Chcesz prawdy? Dostaniesz ją na tacy
Bo tacy jak ty nie chcą jej sami zobaczyć
To lata pracy, nie wierzysz - środkowy palec
Chcesz prawdy? Na tacy ją dostaniesz x2
W domu nie miałem źle
Wiązał się koniec z końcem
Matka tyrała po godzinach, znasz historię z ojcem
To dla tych słów bolesna jak cała prawda o raku
I nie mówię tu chłopaku o znakach z zodiaku
Datuj mnie osiem-jeden
Naście lat później w gęstej chmurze dymu
Siedzę w pokoju z k**plem - ta sama klatka
O której mówię w pierwszej zwrotce
Jeszcze wtedy zero stylu sięgając po pierwsze wzorce
Pocę się przy każdym wersie
Hardcore zestaw - tu jamnik plus my king kradzione z radiowęzła
Rap od serca, tak, nieudolne dukanie
Także sąsiadka w nerwach zaraz pierdolnie w ścianę
Ja wtedy krzyczałem: to moja jedyna szansa
Z tamtych czasów została nas już niewielka garstka
Na nadgarstkach mamy zegarki, kręci się ziemia
Wszystko się zmienia tylko nie tamte marzenia
(Chcesz prawdy ziomek? Poczuj prawdę...
Ej, nie ma jak żyć z nią)
Mówili - pasja jest piękna, ale gdzie twoje zyski
Cały mój portfel wtedy to drobne z korepetycji
A inni w weekendy migali w za dobrych furach
Moje weekendy to kursy po zaocznych bzdurach
Rap hulał w słuchawkach, potem pierwsze nagranie
Chociaż czułem się non grata po tamtym ce-de na planie
Nieprzespane noce - freestyle ciąg dalszy
Nie miałem ich fur, bo to co mam mi wystarczy
A propos fur - sportowy Hyundai przetarg
Droga na Wu-Be-Wu, nerwy, pierwsza runda Teta
Dla ciebie to kurwa detal, dla nas piękno autopsji
Długi dystans jak promo, a nie kwestia promocji
Dzieciak znikąd - chudy, łysy, koszula w kartkę
Dziś cztery lata starszy znów odmula rap grę
I nie zamknę się, nie licz na to, że zniknę
Chcesz reszty prawdy? Daje ci całą track listę