...To dla wszystkich tych, którzy traktują mnie jak autorytet...
Nie dam ci wersów o kokainie, dziwkach i przestępstwach
Brat, to nie mój świat chociaż znam jego następstwa
Rap w tym kraju to nie pieprzone MTV Cribs
Od lat patrzę na to i czasem wolę nie widzieć nic
Ty, nie jestem bogiem, do roll model też mi nie po drodze
Nie noszę korony, a tym bardziej cierniowej
Nie umiem chodzić po wodzie, po wódzie też tylko ledwo
Ale nawet wtedy nie mam w dupie i nie jest mi wszystko jedno
Przede mną tłum, czuje się skrępowany
Bo różnica wieku między nami w granicach dekady
I co mam karmić ich głowy dla zasady sraj na system
Czy w asyście kolumbijskiej grać
artystę?
Jak liście te dzieciaki, ktoś tu musi być jak konar
Skojarz, to ta twoja pieprzona rola idola
Ręczą za ciebie, tak, pięć razy przemyśl zanim
Twoi fani zaczną przybijać sobie piątki nogami
...To dla wszystkich tych, którzy traktują mnie jak autorytet...
Zbyt wielu liderów, ale ciągle jednak żaden wiarygodny
Bo nie zrobisz tu Irlandii ani drugiej Kalifornii
Nazbyt Polscy do szpiku kości, bez kręgosłupa
Ślepi wiodą kulawych i żaden z nich nie chce słuchać
Coraz ciężej ufać sobie, tobie, komukolwiek, nie rozumiesz?
Witaj w Polsce, może kiedyś w końcu pojmiesz
Nowa morda na bilbordach, a rozsądek znika
Pozorny filar moralności zabrał nowy pontyfikat
Wzorce - dziwki jak Fifty i fifki ze skunem
To nie dziw się, że świat traktuje cię jak naiwny instrument
Napiwki dla sumień co chcą tańczyć na tafli z gwiazdami
Tak, ślij SMS'a, kreuj świat swoich wybranych
Ideały da ci Pudel, autorytet jak towar
Bezwarunkowa zemsta za eksperymenty Pawłowa
Alkomat zwariował, poziom absurdu aż do zenitu
A mieliśmy być czymś więcej niż karmą dla saprofitów
...To dla wszystkich tych, którzy traktują mnie jak autorytet...
Politycy, celebryci, aktorzy, muzycy, dumni raperzy
Sam szukam kogoś w kogo mógłbym wreszcie uwierzyć
Tu biali frajerzy chcą być kurwa jak czarni gangsterzy
Gardząc zaufaniem, które i tak dostali na kredyt
Ignoranci chcą tylko punchy, kalki rodzą kalki
Rebelianci, sens walki to czapki i nowe Nike
Samochody, urlopy, niebo z prognozą dla bogatych
Sam chcę to mieć, ale jest jeszcze sporo poza tym
Nie, to nie mesjanizm, nie zawisnę na krzyżu
Nie, nie jestem święty jak Franciszek z Asyżu
I nie ma szansy na to, że mnie beatyfikują
Bo nie omija mnie świat w którym złe nawyki psują
Jak to ująć, jak w tamtym tracku Flexxip'ów
Co to zmienia? głos pokolenia czy teksty do bitów?
Dla niektórych ten pewnie będzie prawie jak policzek
Podpisano - autor Tet, żaden autorytet
Nie dam ci wersów o kokainie, dziwkach i przestępstwach
Brat, to nie mój świat chociaż znam jego następstwa
Rap w tym kraju to nie pieprzone MTV Cribs
Od lat patrzę na to i czasem wolę nie widzieć nic
Ty, nie jestem bogiem, do roll model też mi nie po drodze
Nie noszę korony, a tym bardziej cierniowej
Nie umiem chodzić po wodzie, po wódzie też tylko ledwo
Ale nawet wtedy nie mam w dupie i nie jest mi wszystko jedno
Przede mną tłum, czuje się skrępowany
Bo różnica wieku między nami w granicach dekady
I co mam karmić ich głowy dla zasady sraj na system
Czy w asyście kolumbijskiej grać
artystę?
Jak liście te dzieciaki, ktoś tu musi być jak konar
Skojarz, to ta twoja pieprzona rola idola
Ręczą za ciebie, tak, pięć razy przemyśl zanim
Twoi fani zaczną przybijać sobie piątki nogami
...To dla wszystkich tych, którzy traktują mnie jak autorytet...
Zbyt wielu liderów, ale ciągle jednak żaden wiarygodny
Bo nie zrobisz tu Irlandii ani drugiej Kalifornii
Nazbyt Polscy do szpiku kości, bez kręgosłupa
Ślepi wiodą kulawych i żaden z nich nie chce słuchać
Coraz ciężej ufać sobie, tobie, komukolwiek, nie rozumiesz?
Witaj w Polsce, może kiedyś w końcu pojmiesz
Nowa morda na bilbordach, a rozsądek znika
Pozorny filar moralności zabrał nowy pontyfikat
Wzorce - dziwki jak Fifty i fifki ze skunem
To nie dziw się, że świat traktuje cię jak naiwny instrument
Napiwki dla sumień co chcą tańczyć na tafli z gwiazdami
Tak, ślij SMS'a, kreuj świat swoich wybranych
Ideały da ci Pudel, autorytet jak towar
Bezwarunkowa zemsta za eksperymenty Pawłowa
Alkomat zwariował, poziom absurdu aż do zenitu
A mieliśmy być czymś więcej niż karmą dla saprofitów
...To dla wszystkich tych, którzy traktują mnie jak autorytet...
Politycy, celebryci, aktorzy, muzycy, dumni raperzy
Sam szukam kogoś w kogo mógłbym wreszcie uwierzyć
Tu biali frajerzy chcą być kurwa jak czarni gangsterzy
Gardząc zaufaniem, które i tak dostali na kredyt
Ignoranci chcą tylko punchy, kalki rodzą kalki
Rebelianci, sens walki to czapki i nowe Nike
Samochody, urlopy, niebo z prognozą dla bogatych
Sam chcę to mieć, ale jest jeszcze sporo poza tym
Nie, to nie mesjanizm, nie zawisnę na krzyżu
Nie, nie jestem święty jak Franciszek z Asyżu
I nie ma szansy na to, że mnie beatyfikują
Bo nie omija mnie świat w którym złe nawyki psują
Jak to ująć, jak w tamtym tracku Flexxip'ów
Co to zmienia? głos pokolenia czy teksty do bitów?
Dla niektórych ten pewnie będzie prawie jak policzek
Podpisano - autor Tet, żaden autorytet