(Demonologia)
Wiem jak to jest, kiedy obcy ludzie piorą twoje brudy,
Tak nienawidzą swoich wad, że czepiają się cudzych,
Znam wlewanie w siebie wódy, uciekając od problemów,
Bo trudno jest się dogadać między Marsem, a Wenus,
Nic nie mów, usiądź w fotelu wygodnie i popatrz.
Znam uczucie nienawiści i wiem jak to jest kochać,
Czasem zdarzy się wtopa, często robię coś na opak,
Bo każdy z nas nie raz się o jakieś gówno otarł,
Jestem, zwykły chłopak chciałbym bujać się Mercem,
Zarabiam na tym co robię wkładając w to całe serce,
I nawet jeśli na koncercie gadasz ze mną z bliska,
To prywatnie się nie znamy, zachowaj rozsądny dystans,
Słoń to satanista, łby tak o mnie mówią,
A sami na temat Boga wiedzą tyle co o Ufo,
Nie jeden bufon poczuwa się do roli klechy,
A wyjęty cytat z Biblii ma tłumaczyć jego grzechy.
Znam kobiety, jak cisną po szczuplejszych bez powodu,
Potem ryczą same w chacie wpierdalając wiadro lodów,
Znam też takich ziomów, na których nie spojrzy żadna dupa,
A każdy z nich nawija jaki nie jest z niego ruchacz,
Nie jesteś Tupac, weź się w końcu ogarnij,
Powiedz jak długo chcesz się własnymi kłamstwami karmić,
Chcesz być na siłę fajny? To serio twoja sprawa,
Ja wolę być sobą niż całe życie udawać.
Ref.
Bo w gabinecie l***er jesteśmy tacy sami,
I bardzo często sami sobie zadajemy rany,
Ja nie dam się omamić, ludzie to pijawki,
Naginamy kłamstwa na potrzeby własnej prawdy.
Bo w gabinecie l***er jesteśmy tacy sami,
I bardzo często sami sobie zadajemy rany,
Ja nie dam się omamić, wszyscy niby tym gardzą,
Każdy z nas jest po części hipokrytą i kłamcą.
(Demonologia)
Ten niby sukces nas nie zmienił,
Choć jesteśmy z siebie dumni,
On zmienił kilku k**pli robiąc z nich zwykłe kutwy,
Bezmózgie kukły, prawda wychodzi na jaw w kłótni,
I nie mam w sercu miejsca na siejącej kwas kurwy,
Znam pijackie rozjebundy, które kończą jak denat,
Kac moralny, pusta kejda, wierz mi znam temat,
Zarabiamy w PLN'ach, a wydajemy w Euro,
Tylko Polak potrafi przelać z pustej szklanki pełną,
Ty, weź mi nie pierdol, że intencje masz czyste,
Bo pierdolenie populizmu stało się populizmem,
To prosty biznes, o ludziach świadczą ich czyny,
A kiedy chodzi o hajs, moralność znika jak Chudini,
Skurwysyny cieszą ryj kiedy leżysz na dechach,
Bo bycie chujem to cecha i nawet pisze się przez "ch",
Czuje w bebechach, że tutaj niektórzy ludzie cuchną,
Jak odwrotność alchemika, zamieniają złoto w gówno,
Czasem emocje wybuchną i zwycięży złość znowu,
Czasem wychodzę z siebie i rozjebie coś w domu,
Nie wierz w to co powiedział ktoś komuś,
Masz dość wrogów, nie licz na łaskę, o litość proś bogów,
Życie da ci w kość ziomuś, powiem ci prawdę,
Jesteś jak złodziej mówiący o tym, że się nie kradnie,
To takie łatwe oceniać innych ludzi,
Tak jak ty byś sobie kurwa nigdy rąk nie pobrudził.
Ref.
Bo w gabinecie l***er jesteśmy tacy sami,
I bardzo często sami sobie zadajemy rany,
Ja nie dam się omamić, ludzie to pijawki,
Naginamy kłamstwa na potrzeby własnej prawdy.
Bo w gabinecie l***er jesteśmy tacy sami,
I bardzo często sami sobie zadajemy rany,
Ja nie dam się omamić, wszyscy niby tym gardzą,
Każdy z nas jest po części hipokrytą i kłamcą.
Wiem jak to jest, kiedy obcy ludzie piorą twoje brudy,
Tak nienawidzą swoich wad, że czepiają się cudzych,
Znam wlewanie w siebie wódy, uciekając od problemów,
Bo trudno jest się dogadać między Marsem, a Wenus,
Nic nie mów, usiądź w fotelu wygodnie i popatrz.
Znam uczucie nienawiści i wiem jak to jest kochać,
Czasem zdarzy się wtopa, często robię coś na opak,
Bo każdy z nas nie raz się o jakieś gówno otarł,
Jestem, zwykły chłopak chciałbym bujać się Mercem,
Zarabiam na tym co robię wkładając w to całe serce,
I nawet jeśli na koncercie gadasz ze mną z bliska,
To prywatnie się nie znamy, zachowaj rozsądny dystans,
Słoń to satanista, łby tak o mnie mówią,
A sami na temat Boga wiedzą tyle co o Ufo,
Nie jeden bufon poczuwa się do roli klechy,
A wyjęty cytat z Biblii ma tłumaczyć jego grzechy.
Znam kobiety, jak cisną po szczuplejszych bez powodu,
Potem ryczą same w chacie wpierdalając wiadro lodów,
Znam też takich ziomów, na których nie spojrzy żadna dupa,
A każdy z nich nawija jaki nie jest z niego ruchacz,
Nie jesteś Tupac, weź się w końcu ogarnij,
Powiedz jak długo chcesz się własnymi kłamstwami karmić,
Chcesz być na siłę fajny? To serio twoja sprawa,
Ja wolę być sobą niż całe życie udawać.
Ref.
Bo w gabinecie l***er jesteśmy tacy sami,
I bardzo często sami sobie zadajemy rany,
Ja nie dam się omamić, ludzie to pijawki,
Naginamy kłamstwa na potrzeby własnej prawdy.
Bo w gabinecie l***er jesteśmy tacy sami,
I bardzo często sami sobie zadajemy rany,
Ja nie dam się omamić, wszyscy niby tym gardzą,
Każdy z nas jest po części hipokrytą i kłamcą.
(Demonologia)
Ten niby sukces nas nie zmienił,
Choć jesteśmy z siebie dumni,
On zmienił kilku k**pli robiąc z nich zwykłe kutwy,
Bezmózgie kukły, prawda wychodzi na jaw w kłótni,
I nie mam w sercu miejsca na siejącej kwas kurwy,
Znam pijackie rozjebundy, które kończą jak denat,
Kac moralny, pusta kejda, wierz mi znam temat,
Zarabiamy w PLN'ach, a wydajemy w Euro,
Tylko Polak potrafi przelać z pustej szklanki pełną,
Ty, weź mi nie pierdol, że intencje masz czyste,
Bo pierdolenie populizmu stało się populizmem,
To prosty biznes, o ludziach świadczą ich czyny,
A kiedy chodzi o hajs, moralność znika jak Chudini,
Skurwysyny cieszą ryj kiedy leżysz na dechach,
Bo bycie chujem to cecha i nawet pisze się przez "ch",
Czuje w bebechach, że tutaj niektórzy ludzie cuchną,
Jak odwrotność alchemika, zamieniają złoto w gówno,
Czasem emocje wybuchną i zwycięży złość znowu,
Czasem wychodzę z siebie i rozjebie coś w domu,
Nie wierz w to co powiedział ktoś komuś,
Masz dość wrogów, nie licz na łaskę, o litość proś bogów,
Życie da ci w kość ziomuś, powiem ci prawdę,
Jesteś jak złodziej mówiący o tym, że się nie kradnie,
To takie łatwe oceniać innych ludzi,
Tak jak ty byś sobie kurwa nigdy rąk nie pobrudził.
Ref.
Bo w gabinecie l***er jesteśmy tacy sami,
I bardzo często sami sobie zadajemy rany,
Ja nie dam się omamić, ludzie to pijawki,
Naginamy kłamstwa na potrzeby własnej prawdy.
Bo w gabinecie l***er jesteśmy tacy sami,
I bardzo często sami sobie zadajemy rany,
Ja nie dam się omamić, wszyscy niby tym gardzą,
Każdy z nas jest po części hipokrytą i kłamcą.