Z żalu, co przygniata Cię,
Z czarnej nocy pełnej łez,
Nawet z beznadziei złej,
Podniesiesz się,
Choćbyś już kamieniem był,
Choćbyś zwątpił albo pił,
Choćbyś całkiem był na dnie,
Podniesiesz się.
Choćbyś wyparł się
Swych korzeni, bogów swych,
Spotkasz ludzi, co
Pokażą drogę Ci.
Z głodu, który zjada sny,
Z gęstych, obojętnych dni,
Nawet z dna, co nie ma dna,
Potrafisz wstać.
Choćbyś ogień w sobie zgniótł,
Choćbyś zabił w sobie bunt,
Jeśli iskrę wiary masz,
Potrafisz wstać.
Wznieś serce nad zło,
Znajdź drogę przez mrok,
Wzleć ptakiem nad mgły,
W obłokach mieszka świt.
Choćbyś wyparł się
Swych korzeni, bogów swych,
Spotkasz ludzi, co
Pokażą drogę Ci.
Wznieś serce nad zło...
Z czarnej nocy pełnej łez,
Nawet z beznadziei złej,
Podniesiesz się,
Choćbyś już kamieniem był,
Choćbyś zwątpił albo pił,
Choćbyś całkiem był na dnie,
Podniesiesz się.
Choćbyś wyparł się
Swych korzeni, bogów swych,
Spotkasz ludzi, co
Pokażą drogę Ci.
Z głodu, który zjada sny,
Z gęstych, obojętnych dni,
Nawet z dna, co nie ma dna,
Potrafisz wstać.
Choćbyś ogień w sobie zgniótł,
Choćbyś zabił w sobie bunt,
Jeśli iskrę wiary masz,
Potrafisz wstać.
Wznieś serce nad zło,
Znajdź drogę przez mrok,
Wzleć ptakiem nad mgły,
W obłokach mieszka świt.
Choćbyś wyparł się
Swych korzeni, bogów swych,
Spotkasz ludzi, co
Pokażą drogę Ci.
Wznieś serce nad zło...