O szóstej rano zakładam buty
Czarne zamszowe na srebrne klamry
Niosą mnie one po ulicy
Którą biegają robotnicy
A ja sobie sobie z tego nic nie robię
I śmieję im się prosto w oczy
Praca na pewno ludzi wzbogaca
Ale dzisiaj to ona nie jest w modzie
Zabiorę Cię nad Wisłę
Zabiorę Cię na plażę
I będziemy surfingowa
Zaplątani w rybackie sieci
Zaplątani zaplątani
Niektórzy należą do organizacji
Gdzie całe dni dłubią w nosie
Przygotowane ba stole telefony
W razie kontroli ktoś zadzwoni
A ja mam lepszy pomysł na życie
Od nudzenia się w zakładzie pracy
Wlewam w siebie kufel piwa
I cała Polska wygląda inaczej
Czarne zamszowe na srebrne klamry
Niosą mnie one po ulicy
Którą biegają robotnicy
A ja sobie sobie z tego nic nie robię
I śmieję im się prosto w oczy
Praca na pewno ludzi wzbogaca
Ale dzisiaj to ona nie jest w modzie
Zabiorę Cię nad Wisłę
Zabiorę Cię na plażę
I będziemy surfingowa
Zaplątani w rybackie sieci
Zaplątani zaplątani
Niektórzy należą do organizacji
Gdzie całe dni dłubią w nosie
Przygotowane ba stole telefony
W razie kontroli ktoś zadzwoni
A ja mam lepszy pomysł na życie
Od nudzenia się w zakładzie pracy
Wlewam w siebie kufel piwa
I cała Polska wygląda inaczej