[Onar]
Wszystko ma swój koniec x3
[Ekonom]
Kiedyś ręce czasu rzucą na to wszystko cień
Weź to zmień, nie da się, ucieka dzień za dniem
A dobrze wiem, że życie wciąż nie będzie snem
Z tym nie wygrasz, wciąż potrzebujesz czasu
Zobacz rozbita klepsydra
Musisz przyznać, że to przykre, lecz prawdziwe
Ludziom wciąż przybywa lat, ich włosy ciągle będą siwieć
Nie możliwe?
A jednak tak się dzieje, powiedź czemu
Czas nas ciągle pogania i wciąż przysparza nam problemów
[Onar]
Nic nie jest wieczne, stałe, niezmienne
Inny byłem, a inny będę
Bo naprawdę wszystko zmianom ulega
Z tym pogodzić się już trzeba
Albo szczyt albo gleba
Nie ma, że boli, nie ma nic pomiędzy
Jesteś kimś albo śmieciem, to warunek egzystencji
Dokładnie zmieniasz się w oka mgnieniu
Zmieniłeś się nie do poznania, powiedź czemu
To co było w tobie umarło
To jaki byłeś naprawdę umarło
Nic nie jest wieczne
O tym nawija Ekonom i Zachrypnięte Gardło
[Ekonom]
Widać tak musi być w tym świecie
W którym szybko mija wszystko
Trzeba żyć, nie ważne, że czasami jest ci przykro
Przed oczami wspomnienia
Ciągle nie wiesz jaka przyszłość
Myślisz jebać wszystko, przecież tutaj liczy się moment
A wszystkie minione chwile po prosto są zamkniętym domem
Wszystko ma swój konie, nie ma na to leku, zobacz
Potem może być za późno zacząć życie od nowa x2
Ref.: x2
Wszystko ma swój koniec
Wszystko się wygasza
Topnieje jak lód
Jak światło się rozprasza
Wszystko się kończy
Jak ostatni browar, który sączysz
Wszystko się kończy
Tak, wszystko się kończy
[Onar]
Powoli wszystko kończy się, traci sens
Więc uwierz w siebie, zaciśnij pięść
Przypomnij sobie miłe chwile wtedy
Kiedy jest kiepsko, teraz wielki ulicznik
Pamiętam kiedyś uśmiechnięte dziecko
W krew ci weszło to, że
Że z każdym dniem jest gorzej
Zmieniłeś się i nie mów mi, że być może
[Ekonom]
A sięgnij pamięcią do tyłu, czy wspomnienia męczą
Czy pamiętasz przyjaźnie, w których coś normalnie pękło
Gdy świat zamienia się w piekło
Wszystko nagle jest szokiem
Że już nie miałeś siły, na szczęście to przeszło bokiem
I tak jest rok za rokiem, ktoś odchodzi i już nie wraca
Kiedyś kolega, co słychać, a teraz głowę odwraca
Masz moralnego kaca, popatrz sobie wreszcie na świat
Wiele rzeczy przemija tak samo jak przeminął wiatr
[Onar]
To jaki ktoś albo coś było wczoraj
To nie wyznacznik bo wszystko zmienia się jak pora dnia
Onar, Ekonom, rap, a ty się gap
Za łeb łap
Bo mamy racje, mamy jasne
Ktoś kto robić musi naszym hasłem
Nie wygasłem, płonę
Choć się zmieniłem to nie koniec
Wy też żeście się zmienili
Przykro bardzo, ale łzy nie uronię
Bo nie w tym rzecz, żeby leżeć, płakać, szlochać
Ktoś cię kocha, to ty też się naucz kochać
Ref. x2
[Ekonom]
Czasem powoli idę drogą, widzę liście lecą z drzew
I zastanawiam się czy tak naprawdę to bardzo źle
Że rzeczy obok mnie zawinie czasu topi we mgle
Czy może jest to element, który napędza tą grę
Główną rolę gra wieczność, a my jesteśmy we tle
Sam nie wiem, wszystko się zmienia, to nawet dotyczy ciebie
Dzisiaj nie jesteś pewien, pewnie jutro będzie inaczej
Bo każda chwila jest inna, na to wpływu nie macie
[Onar]
Wszystko dookoła zmienia się, temat ten jest bieżący
Coś się musi zacząć, żeby coś się mogło skończyć
Coś się musi stać, żeby ktoś się zmienił
Coś się musi stać, przecież wszystko zmienia się na ziemi
Coś się musi stać, rozumiesz, musi
Po prostu zmieniłeś się diametralnie
Prawda boli, prawdę mówię prosto z mostu
Więc wnioskuj z tego, że
Zmieniłeś się na swoją nie korzyść
k**pli tracisz, wszystko tracisz i problemy mnożysz
Ref. x2
Wszystko ma swój koniec x3
[Ekonom]
Kiedyś ręce czasu rzucą na to wszystko cień
Weź to zmień, nie da się, ucieka dzień za dniem
A dobrze wiem, że życie wciąż nie będzie snem
Z tym nie wygrasz, wciąż potrzebujesz czasu
Zobacz rozbita klepsydra
Musisz przyznać, że to przykre, lecz prawdziwe
Ludziom wciąż przybywa lat, ich włosy ciągle będą siwieć
Nie możliwe?
A jednak tak się dzieje, powiedź czemu
Czas nas ciągle pogania i wciąż przysparza nam problemów
[Onar]
Nic nie jest wieczne, stałe, niezmienne
Inny byłem, a inny będę
Bo naprawdę wszystko zmianom ulega
Z tym pogodzić się już trzeba
Albo szczyt albo gleba
Nie ma, że boli, nie ma nic pomiędzy
Jesteś kimś albo śmieciem, to warunek egzystencji
Dokładnie zmieniasz się w oka mgnieniu
Zmieniłeś się nie do poznania, powiedź czemu
To co było w tobie umarło
To jaki byłeś naprawdę umarło
Nic nie jest wieczne
O tym nawija Ekonom i Zachrypnięte Gardło
[Ekonom]
Widać tak musi być w tym świecie
W którym szybko mija wszystko
Trzeba żyć, nie ważne, że czasami jest ci przykro
Przed oczami wspomnienia
Ciągle nie wiesz jaka przyszłość
Myślisz jebać wszystko, przecież tutaj liczy się moment
A wszystkie minione chwile po prosto są zamkniętym domem
Wszystko ma swój konie, nie ma na to leku, zobacz
Potem może być za późno zacząć życie od nowa x2
Ref.: x2
Wszystko ma swój koniec
Wszystko się wygasza
Topnieje jak lód
Jak światło się rozprasza
Wszystko się kończy
Jak ostatni browar, który sączysz
Wszystko się kończy
Tak, wszystko się kończy
[Onar]
Powoli wszystko kończy się, traci sens
Więc uwierz w siebie, zaciśnij pięść
Przypomnij sobie miłe chwile wtedy
Kiedy jest kiepsko, teraz wielki ulicznik
Pamiętam kiedyś uśmiechnięte dziecko
W krew ci weszło to, że
Że z każdym dniem jest gorzej
Zmieniłeś się i nie mów mi, że być może
[Ekonom]
A sięgnij pamięcią do tyłu, czy wspomnienia męczą
Czy pamiętasz przyjaźnie, w których coś normalnie pękło
Gdy świat zamienia się w piekło
Wszystko nagle jest szokiem
Że już nie miałeś siły, na szczęście to przeszło bokiem
I tak jest rok za rokiem, ktoś odchodzi i już nie wraca
Kiedyś kolega, co słychać, a teraz głowę odwraca
Masz moralnego kaca, popatrz sobie wreszcie na świat
Wiele rzeczy przemija tak samo jak przeminął wiatr
[Onar]
To jaki ktoś albo coś było wczoraj
To nie wyznacznik bo wszystko zmienia się jak pora dnia
Onar, Ekonom, rap, a ty się gap
Za łeb łap
Bo mamy racje, mamy jasne
Ktoś kto robić musi naszym hasłem
Nie wygasłem, płonę
Choć się zmieniłem to nie koniec
Wy też żeście się zmienili
Przykro bardzo, ale łzy nie uronię
Bo nie w tym rzecz, żeby leżeć, płakać, szlochać
Ktoś cię kocha, to ty też się naucz kochać
Ref. x2
[Ekonom]
Czasem powoli idę drogą, widzę liście lecą z drzew
I zastanawiam się czy tak naprawdę to bardzo źle
Że rzeczy obok mnie zawinie czasu topi we mgle
Czy może jest to element, który napędza tą grę
Główną rolę gra wieczność, a my jesteśmy we tle
Sam nie wiem, wszystko się zmienia, to nawet dotyczy ciebie
Dzisiaj nie jesteś pewien, pewnie jutro będzie inaczej
Bo każda chwila jest inna, na to wpływu nie macie
[Onar]
Wszystko dookoła zmienia się, temat ten jest bieżący
Coś się musi zacząć, żeby coś się mogło skończyć
Coś się musi stać, żeby ktoś się zmienił
Coś się musi stać, przecież wszystko zmienia się na ziemi
Coś się musi stać, rozumiesz, musi
Po prostu zmieniłeś się diametralnie
Prawda boli, prawdę mówię prosto z mostu
Więc wnioskuj z tego, że
Zmieniłeś się na swoją nie korzyść
k**pli tracisz, wszystko tracisz i problemy mnożysz
Ref. x2