Wylewam na was piekielny jad
Przynosze pozoge i smierc
W koronie z wezy i naszyjniku z czaszek
Pluje na biblie, mesjasza i krzyz
Przynosze zaraze, ktora strawi wasz kosciol
Oto ja, Czarny Papiez, Odor Piekla
W moim reku bat na dziwki w habitach
Niech oltarze splyna krwia waszych meczennikow
Wypelnie s****a usta waszych matek i corek
Od dzis nie krzyz, lecz twardy kutas jest symbolem wiary
Oto koniec bekarciej ery
Bierzcie i jedzcie, oto gowno moje
Nie ma juz jahve i jego swiatyn
Nie ma juz chrystusa i jego matki szmaty
Nie ma juz pedalskich aniolow
Kleknijcie przed twardym diabelskim praciem
Oto czas fallicznych cudow
Oto czas mitycznych satyrow
Oto czas orgii i wina
Oto umarl wasz bog
OPUS VI
Tej nocy znow przemierzam cmentarz plujac na groby moich ofiar
Ich oszpecone twarze straszace pustymi oczodolami
Jak nieskonczony korowod bolu i strachu odwiedzaja mnie w snach
Rozkopuje cmentarna ziemie kaleczac dlonie do krwi
Chce jeszcze raz nacieszyc oczy patrzac na ich martwe truchlo
W gestej mgle skradam sie niczym wilk
Od grobu do grobu przywolujac wspomnienia
Placz gwalconych dziewic i przeklenstwa ich ojcow
Krzyk mordowanych chlopcow i lament ich matek
Przynosze pozoge i smierc
W koronie z wezy i naszyjniku z czaszek
Pluje na biblie, mesjasza i krzyz
Przynosze zaraze, ktora strawi wasz kosciol
Oto ja, Czarny Papiez, Odor Piekla
W moim reku bat na dziwki w habitach
Niech oltarze splyna krwia waszych meczennikow
Wypelnie s****a usta waszych matek i corek
Od dzis nie krzyz, lecz twardy kutas jest symbolem wiary
Oto koniec bekarciej ery
Bierzcie i jedzcie, oto gowno moje
Nie ma juz jahve i jego swiatyn
Nie ma juz chrystusa i jego matki szmaty
Nie ma juz pedalskich aniolow
Kleknijcie przed twardym diabelskim praciem
Oto czas fallicznych cudow
Oto czas mitycznych satyrow
Oto czas orgii i wina
Oto umarl wasz bog
OPUS VI
Tej nocy znow przemierzam cmentarz plujac na groby moich ofiar
Ich oszpecone twarze straszace pustymi oczodolami
Jak nieskonczony korowod bolu i strachu odwiedzaja mnie w snach
Rozkopuje cmentarna ziemie kaleczac dlonie do krwi
Chce jeszcze raz nacieszyc oczy patrzac na ich martwe truchlo
W gestej mgle skradam sie niczym wilk
Od grobu do grobu przywolujac wspomnienia
Placz gwalconych dziewic i przeklenstwa ich ojcow
Krzyk mordowanych chlopcow i lament ich matek