Tarłem lampę,
Aż wydobył się duch,
I skurczyłem się przed nim,
Nie szczędząc skruch,
- Spraw Dżinie,
Najjaśniejszy hologramie:
Kiedy dzieci w świat mi ruszą,
Zło niech nogę złamie.
Świat nie robi za Heroda,
Chętnie dzieciom rękę poda.
Nie chce podać?
A to szkoda.
Niechaj zło się urżnie,
I na rowie zaśnie.
Niech się z całym złem,
We windzie zatrzaśnie.
Błogosławiony Dżinie,
Na sandałach twych pył.
Wysłuchaj tych próśb,
Jakbyś sam ojcem był.
Świat nie robi za Heroda,
Chętnie dzieciom rękę poda.
Nie chce podać?
A to szkoda.
Dzięki za radę Dżinie,
Na nic ona zda się.
Pakuj dupę w lampę,
Skąpy grubasie.
Powierzam dzieci Stwórcy,
Choć grząski to trop,
Bo ojciec jest ojciec,
A Bóg? Toż obcy chłop...
Aż wydobył się duch,
I skurczyłem się przed nim,
Nie szczędząc skruch,
- Spraw Dżinie,
Najjaśniejszy hologramie:
Kiedy dzieci w świat mi ruszą,
Zło niech nogę złamie.
Świat nie robi za Heroda,
Chętnie dzieciom rękę poda.
Nie chce podać?
A to szkoda.
Niechaj zło się urżnie,
I na rowie zaśnie.
Niech się z całym złem,
We windzie zatrzaśnie.
Błogosławiony Dżinie,
Na sandałach twych pył.
Wysłuchaj tych próśb,
Jakbyś sam ojcem był.
Świat nie robi za Heroda,
Chętnie dzieciom rękę poda.
Nie chce podać?
A to szkoda.
Dzięki za radę Dżinie,
Na nic ona zda się.
Pakuj dupę w lampę,
Skąpy grubasie.
Powierzam dzieci Stwórcy,
Choć grząski to trop,
Bo ojciec jest ojciec,
A Bóg? Toż obcy chłop...