Ile jest drzew zrośniętych korzeniami?
Ile jest miejsc do dzisiaj nienazwanych?
Ile jest wart spokój bez zamętu?
Ile ma strach kryjówek w każdym cieniu?
Ilu w tej chwili ludzi ogląda świt?
Ile przed snem przypełza dziwnych myśli?
Ile mam szans żeby cię przekonać?
Nie musisz mnie znać, nigdy do końca
Niech się tli, niech umyka, tak na stałe nietrwale
Niech narasta aż po ból,
Niech wybucha w nagłym szale
Niech oplata tęsknotą, w łonie karmi motyle
Paralotnią nas niesie między bytem a niebytem
Wciąż pod włos
Ile jest próśb trudnych do spełnienia?
Ile jest zmian pozornie bez znaczenia?
Ile się kryje między wyrazami?
Nie pytaj mnie już co będzie dalej
Niech się tli, niech umyka, tak na stałe nietrwale
Niech narasta aż po ból,
Niech wybucha w nagłym szale
Niech oplata tęsknotą, w łonie karmi motyle
Paralotnią nas niesie między bytem a niebytem
Wciąż pod włos
Ile jest miejsc do dzisiaj nienazwanych?
Ile jest wart spokój bez zamętu?
Ile ma strach kryjówek w każdym cieniu?
Ilu w tej chwili ludzi ogląda świt?
Ile przed snem przypełza dziwnych myśli?
Ile mam szans żeby cię przekonać?
Nie musisz mnie znać, nigdy do końca
Niech się tli, niech umyka, tak na stałe nietrwale
Niech narasta aż po ból,
Niech wybucha w nagłym szale
Niech oplata tęsknotą, w łonie karmi motyle
Paralotnią nas niesie między bytem a niebytem
Wciąż pod włos
Ile jest próśb trudnych do spełnienia?
Ile jest zmian pozornie bez znaczenia?
Ile się kryje między wyrazami?
Nie pytaj mnie już co będzie dalej
Niech się tli, niech umyka, tak na stałe nietrwale
Niech narasta aż po ból,
Niech wybucha w nagłym szale
Niech oplata tęsknotą, w łonie karmi motyle
Paralotnią nas niesie między bytem a niebytem
Wciąż pod włos