.

Chryzantemy złociste Lyrics

Na bank pamiętasz tę scenę jak w La Haine typ
Ciął nożem kości, leciał Isaac Hayes
That lovin feeling jest we mnie do dziś
Chociaż rzuciłem to, to będzie się tlić jak
Joint wiosną z Urbkiem na schodach
Karol jak John Stockton na lufce asystował nam
To czasy kiedy skręcałem kostki na desce
Wtedy skręcałem kostki, skręcałem jointy w najlepsze
Wiesz, muzyka, blanty i słodycze do oporu
I tak to życie toczy się po Opolu
Toczy się po joyu, zawieszałem nie grało roli
Ale nie nawinę tu jakiejś moralo-paraboli
Że nigdy nie byłem jakiś dobry na wolno
Jestem wolny na dobre bez torby na bongo
Po prostu teraz mam czysty ?, wtedy crank
Będę tęksknił, ale nie żałuję jak Edith Piaf

Jakiś kretyn zawinął raz nas na dołek
Wielki detektyw z kamelem jak Magda Mołek
Wmawiał mi, że jak mam hush to jestem narkołykiem
I pójdę siedzieć za posiadanie, albo sypie
Byłem przestępcą żeby iść z nim na układ
Nim spostrzegłem się przyjąłem w pysk zza biurka
Mogę wyjść na durnia, że nie umiem bronić dupy
Ale nie mogłem zrozum użyć dłoni skuty
W końcu zgasił kamela i skończył wywiad
Zmienił go jego partner - dobry glina
Ale nie wskurał więcej niż ten twardziel buc
I uderzyłem do dołka jak Tiger Woods
Smacznie przespałem noc podejrzany o mord
A następnego dnia podjeżdżamy pod dom
Po dowody na proceder - worki z miałem na porcje
Ale jedyny proceder w domu miałem na Volcie
Będzie mi brak tego jak kogoś martwego
Żal czego jest mieć bardziej niż dość tego
Egoiści, ego ich styl, zazdrość niszczy
Nie no istny festyn, bliski czy tylko wyjdź z tym?
Wszystko przez ego, przez niebo, nie da się żyć bez tego
Zabije mnie arytmia czy mnie coś złości? Powiem[?]
Wiem jakie to uczucie gdy zawodzi człowiek
Będzie mi brak czegoś, to nie jest akt rozpaczy
Nie widziałem fałszu, jak mogłem tak nie patrzeć?
Patrzyłem, nie wierzyłem, a wierzyłem zawsze od zawsze
A zwalcza plamę czy wybacza raczej?
Na twarzy uśmiech, a rany zostają
Ja wiedziałem, że tak będzie, skandal jak na Skandalu
Obojętność to jedno, chcę czuć o tym myśląc
To tracki moich łez jak Smokey Robinson Na bank pamiętasz tę scenę jak w La Haine typ Ciął nożem kości, leciał Isaac Hayes That lovin feeling jest we mnie do dziś Chociaż rzuciłem to, to będzie się tlić jak Joint wiosną z Urbkiem na schodach Karol jak John Stockton na lufce asystował nam To czasy kiedy skręcałem kostki na desce Wtedy skręcałem kostki, skręcałem jointy w najlepsze Wiesz, muzyka, blanty i słodycze do oporu I tak to życie toczy się po Opolu Toczy się po joyu, zawieszałem nie grało roli Ale nie nawinę tu jakiejś moralo-paraboli Że nigdy nie byłem jakiś dobry na wolno Jestem wolny na dobre bez torby na bongo Po prostu teraz mam czysty ?, wtedy crank Będę tęksknił, ale nie żałuję jak Edith Piaf Jakiś kretyn zawinął raz nas na dołek Wielki detektyw z kamelem jak Magda Mołek Wmawiał mi, że jak mam hush to jestem narkołykiem I pójdę siedzieć za posiadanie, albo sypie Byłem przestępcą żeby iść z nim na układ Nim spostrzegłem się przyjąłem w pysk zza biurka Mogę wyjść na durnia, że nie umiem bronić dupy Ale nie mogłem zrozum użyć dłoni skuty W końcu zgasił kamela i skończył wywiad Zmienił go jego partner - dobry glina Ale nie wskurał więcej niż ten twardziel buc I uderzyłem do dołka jak Tiger Woods Smacznie przespałem noc podejrzany o mord A następnego dnia podjeżdżamy pod dom Po dowody na proceder - worki z miałem na porcje Ale jedyny proceder w domu miałem na Volcie Będzie mi brak tego jak kogoś martwego Żal czego jest mieć bardziej niż dość tego Egoiści, ego ich styl, zazdrość niszczy Nie no istny festyn, bliski czy tylko wyjdź z tym? Wszystko przez ego, przez niebo, nie da się żyć bez tego Zabije mnie arytmia czy mnie coś złości? Powiem[?] Wiem jakie to uczucie gdy zawodzi człowiek Będzie mi brak czegoś, to nie jest akt rozpaczy Nie widziałem fałszu, jak mogłem tak nie patrzeć? Patrzyłem, nie wierzyłem, a wierzyłem zawsze od zawsze A zwalcza plamę czy wybacza raczej? Na twarzy uśmiech, a rany zostają Ja wiedziałem, że tak będzie, skandal jak na Skandalu Obojętność to jedno, chcę czuć o tym myśląc To tracki moich łez jak Smokey Robinson
Report lyrics
W strefie jarania i w strefie rymowania (2006)
Introfon Mili ludzie Zawiść w chuj Spirala zła Ty Papa Wankz Lawsang zła Bułki z szynką To nie jest ten Chryzantemy złociste Zostawiłem mój portfel na malince Absolwenci To jest ten Siewka, bity ściema T'alent Konik, szamka, lulu Autrofon