Gdzieś w Paryżu mieście jest
Małe, nocne bistro,
Gdzie z napojów pija się
Tylko wódkę czystą.
Zaś Francuzi-bracia tam,
Kiedy chandrę czują,
Powtarzają słowa dwa,
Język wyłamując:
(REFREN)
Eh,raz,jeszczo raz,
Jeszczo mnoga, mnoga raz!
Eh,raz,jeszczo raz,
Jeszczo mnoga, mnoga raz!
Stary romans można tu
Kupić tu za trzy franki,
Potem sensu jego słów
Szukać na dnie szklanki.
I jest taka dziwna moc
W skrzypcach u Cygana,
Że sam nie wiesz, kiedy noc
Zbliża się do rana...
(REFREN)
Eh,raz...
Widzisz gdzieś daleko stąd
W poświacie księżyca
Tłum niedźwiedzi białych, co
Chodzi po ulicach.
Kapitalizm skoro świt
Jest już nie tak szary,
Kiedy Francuz wspomni rytm
Cygańskiej gitary.
(REFREN)
Eh,raz...
Niechaj wzrusza się do łez,
Kto ma słabą głowę -
Romans wprawdzie stary jest,
Ale franki nowe!
Dzisiaj i każdego dnia
W bistrze za operą
Sztuczny Cygan czeka na
Prawdziwych frajerów!
(REFREN)
Eh,raz...
Małe, nocne bistro,
Gdzie z napojów pija się
Tylko wódkę czystą.
Zaś Francuzi-bracia tam,
Kiedy chandrę czują,
Powtarzają słowa dwa,
Język wyłamując:
(REFREN)
Eh,raz,jeszczo raz,
Jeszczo mnoga, mnoga raz!
Eh,raz,jeszczo raz,
Jeszczo mnoga, mnoga raz!
Stary romans można tu
Kupić tu za trzy franki,
Potem sensu jego słów
Szukać na dnie szklanki.
I jest taka dziwna moc
W skrzypcach u Cygana,
Że sam nie wiesz, kiedy noc
Zbliża się do rana...
(REFREN)
Eh,raz...
Widzisz gdzieś daleko stąd
W poświacie księżyca
Tłum niedźwiedzi białych, co
Chodzi po ulicach.
Kapitalizm skoro świt
Jest już nie tak szary,
Kiedy Francuz wspomni rytm
Cygańskiej gitary.
(REFREN)
Eh,raz...
Niechaj wzrusza się do łez,
Kto ma słabą głowę -
Romans wprawdzie stary jest,
Ale franki nowe!
Dzisiaj i każdego dnia
W bistrze za operą
Sztuczny Cygan czeka na
Prawdziwych frajerów!
(REFREN)
Eh,raz...