Nosił dziurawe sombrero
i spodnie w strzępach do pięt.
Szczotki w skrzyneczkę zabierał
i boso z nią do portu szedł
Tam nad butami się biedził,
każdy byt aż lśnił gdy wyszedł z jego rąk.
Lecz ku okrętom na redzie
leciał pucybuta tęskny wzrok.
Czasem gdy nie miał klienta,
kładła się jak długi na wznak.
A wiatr portowy, włóczęga
zabierał go w szeroki świat.
Oceany, archipelagi, przesmyki cieśni
i znowu cudzy but i znowu lewy but
i znowu prawy but za lichy grosz jak l***ro w słońcu się lśni.
Oceany, kokosowe palmy, czar nieznanych pieśni
i znowu cudzy but, i znowu lewy but
i znowu prawy but w marzenia godził najboleśniej.
Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Lalalalalalalalala
Oceany, kokosowe palmy, czar nieznanych pieśni
I znowu cudzy but, i znowu lewy but
i znowu prawy but czy nigdy się nie zmieni jego los,
Kto wie?
i spodnie w strzępach do pięt.
Szczotki w skrzyneczkę zabierał
i boso z nią do portu szedł
Tam nad butami się biedził,
każdy byt aż lśnił gdy wyszedł z jego rąk.
Lecz ku okrętom na redzie
leciał pucybuta tęskny wzrok.
Czasem gdy nie miał klienta,
kładła się jak długi na wznak.
A wiatr portowy, włóczęga
zabierał go w szeroki świat.
Oceany, archipelagi, przesmyki cieśni
i znowu cudzy but i znowu lewy but
i znowu prawy but za lichy grosz jak l***ro w słońcu się lśni.
Oceany, kokosowe palmy, czar nieznanych pieśni
i znowu cudzy but, i znowu lewy but
i znowu prawy but w marzenia godził najboleśniej.
Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Lalalalalalalalala
Oceany, kokosowe palmy, czar nieznanych pieśni
I znowu cudzy but, i znowu lewy but
i znowu prawy but czy nigdy się nie zmieni jego los,
Kto wie?