Codziennie w płomieniach wydarzeń i rzeczy
Z olśnienia, w olśnienie podaje mnie czas
Przez błękit przecieka bo dawno już przeczuł
Źe jestem jak niebo oddarte od gwiazd
Codziennie co noc czesze pamięć i mrok
Aż sypią się gwiazdy aż mąci się wzrok
Z powietrza grzebieniem dotyka mych snów
I więdnie mój dotyk i głuchnie mój słuch
A gwiazdy się tlą w kłębach czerni się tlą
To we mnie się zaczął to we mnie ich lot
Ulewą smagany targany przez wiatr
Codziennie z nadzieję w nadziei przez świat
Niech bluźni mi wiatr dzień i noc dzień po dniu
Niech gasną płomienie niech mrozi mnie chłód
Z pragnienia w pragnienie podaje mnie czas
Bo jestem jak niebo oddarte od gwiazd.
Z olśnienia, w olśnienie podaje mnie czas
Przez błękit przecieka bo dawno już przeczuł
Źe jestem jak niebo oddarte od gwiazd
Codziennie co noc czesze pamięć i mrok
Aż sypią się gwiazdy aż mąci się wzrok
Z powietrza grzebieniem dotyka mych snów
I więdnie mój dotyk i głuchnie mój słuch
A gwiazdy się tlą w kłębach czerni się tlą
To we mnie się zaczął to we mnie ich lot
Ulewą smagany targany przez wiatr
Codziennie z nadzieję w nadziei przez świat
Niech bluźni mi wiatr dzień i noc dzień po dniu
Niech gasną płomienie niech mrozi mnie chłód
Z pragnienia w pragnienie podaje mnie czas
Bo jestem jak niebo oddarte od gwiazd.