Moją ręką napisał ktoś na tej kartce króciutki wiersz:
"świata raczej mam dość, ale czasem mi brak
trochę czasu bym mógł poukładać swe słowa w świat".
Później gumką przezornie starł paradoksu koślawy bieg,
strachem wieje z tych ścian, lepiej niech zimna biel
wchłonie jak ślady sań czarnych liter niezgrabny ścieg.
Przecież wybrałeś co masz, kartka odbija twą twarz,
przestrzeń przecięta jak rdza w wytartym l***rze.
Przecież wybrałeś sam wiesz duszą i ciałem ten grzech
za który nigdy i nikt nie daje róż.
Być poetą to wielka rzecz, zatem wielkość nie grozi mi.
Kiedyś śnił mi się laur, później tylko się śnił,
wreszcie sczerniał i zbladł, zawisł kleksem nad resztą dni.
Moją ręką napisał ktoś na tej kartce króciutki wiersz
"świata raczej mam dość ale czasem mi brak
trochę czasu bym mógł poukładać swe słowa w świat".
Przecież wybrałeś co masz, kartka odbija twą twarz,
przestrzeń przecięta jak rdza w wytartym l***rze.
Przecież wybrałeś, sam wiesz, duszą i ciałem ten grzech,
za który nigdy i nikt nie daje róż.
"świata raczej mam dość, ale czasem mi brak
trochę czasu bym mógł poukładać swe słowa w świat".
Później gumką przezornie starł paradoksu koślawy bieg,
strachem wieje z tych ścian, lepiej niech zimna biel
wchłonie jak ślady sań czarnych liter niezgrabny ścieg.
Przecież wybrałeś co masz, kartka odbija twą twarz,
przestrzeń przecięta jak rdza w wytartym l***rze.
Przecież wybrałeś sam wiesz duszą i ciałem ten grzech
za który nigdy i nikt nie daje róż.
Być poetą to wielka rzecz, zatem wielkość nie grozi mi.
Kiedyś śnił mi się laur, później tylko się śnił,
wreszcie sczerniał i zbladł, zawisł kleksem nad resztą dni.
Moją ręką napisał ktoś na tej kartce króciutki wiersz
"świata raczej mam dość ale czasem mi brak
trochę czasu bym mógł poukładać swe słowa w świat".
Przecież wybrałeś co masz, kartka odbija twą twarz,
przestrzeń przecięta jak rdza w wytartym l***rze.
Przecież wybrałeś, sam wiesz, duszą i ciałem ten grzech,
za który nigdy i nikt nie daje róż.