Za darmo i na darmo umrą oczy ostatnie
Kiedy na nie darmowa ściana ciemności upadnie
Za darmo wezmą się wyciągną nogi
I wskazując na drzwi szarpną się do niepewnej drogi
Za darmo przyjdą ludzie podziwować się zimnemu
Za darmo się napatrzą na człowieka bez problemów
Za darmo dzwon zadzwoni w głowach rówieśników
Co ciągle jeszcze grają w grę bez jasnych wyników
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo łypną obcy przechodzący mimochodem
Za darmo dotknie słońce podwiązaną brodę
Raz ostatni, ale przez to wcale nie mniej złoty
Za darmo się wezmą czerwie do czerwiej roboty
Na darmo się narobią grabarze garbaci
Za to wcale nie za darmo ktoś im spoko za to zapłaci
Za darmo fikną kozła oczy do środka czaszki
Za sześć dych ktoś kupi na stypę dwie flaszki
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo się rozejdą ludzie i podstępne słuchy,
Że to od wódy i dżointów nie wykazując skruchy
Za darmo się przekręcił na bok ciemny, Pablopavo
Za darmo ramionami wzruszą ci co mieli ze mną klawo
Za darmo mój menadżer co za darmo przyjacielem
Na chodnik popękanego miasta pięćdziesiątkę wyleje
Za darmo ludziki na doczesnych instrumentach
Hukną bluesa co się do nich przypałęta
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Wszystko
Wszystko
Kiedy na nie darmowa ściana ciemności upadnie
Za darmo wezmą się wyciągną nogi
I wskazując na drzwi szarpną się do niepewnej drogi
Za darmo przyjdą ludzie podziwować się zimnemu
Za darmo się napatrzą na człowieka bez problemów
Za darmo dzwon zadzwoni w głowach rówieśników
Co ciągle jeszcze grają w grę bez jasnych wyników
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo łypną obcy przechodzący mimochodem
Za darmo dotknie słońce podwiązaną brodę
Raz ostatni, ale przez to wcale nie mniej złoty
Za darmo się wezmą czerwie do czerwiej roboty
Na darmo się narobią grabarze garbaci
Za to wcale nie za darmo ktoś im spoko za to zapłaci
Za darmo fikną kozła oczy do środka czaszki
Za sześć dych ktoś kupi na stypę dwie flaszki
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo się rozejdą ludzie i podstępne słuchy,
Że to od wódy i dżointów nie wykazując skruchy
Za darmo się przekręcił na bok ciemny, Pablopavo
Za darmo ramionami wzruszą ci co mieli ze mną klawo
Za darmo mój menadżer co za darmo przyjacielem
Na chodnik popękanego miasta pięćdziesiątkę wyleje
Za darmo ludziki na doczesnych instrumentach
Hukną bluesa co się do nich przypałęta
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Za darmo na darmo za darmo na darmo wszystko
Wszystko
Wszystko