Jeszcze raz miałem farta, nie tak kończy król,
choć nie powiem, bym nie został wśród latających kul,
rozpraszający ból, to przez rozerwany kark,
lecz jak patrzeć poza mną, to ocalałych brak.
Ej, pokazał mi hart ducha, jak wyjść z masakry,
zastrzyk adrenaliny w akcji, jak Ghandi,
Ty bądź poważny, świat potrafi naciąć,
ale co by się nie działo, to chłopaki nie płaczą.
Byłem pewny siebie i jestem taki nadal,
nawet jeśli jutro psy będą łazić po sąsiadach.
Potrzebuję lekarza, koszula cała we krwi,
ze można by wykręcić i krwią zalać butelki.
Nie podpalam się wierz mi, musze zatrzymać krwotok,
byleby dojść do auta, każda chwila jak złoto.
Odpowiedz czemu biznes łączy się z siłą,
idź w pizdę, nie dam się wykończyć skurwysynom.
Nikt nie jest święty, jakby święci widzieli,
niejeden święty by mnie tutaj pierwszy odstrzelił,
centymetry od ziemi, uniesiony jak anioł,
mimo to powtarzam sobie, że świadomi przetrwają.
(ref.)
Ja i ty, nasze dzieci jak, i czarne sny,
Ponad wszystkim, panie daj mi żyć,
jeśli jesteś w stanie- zrób to dziś.
(boże pomóż mi i prowadź)
Ja i ty, nasze dzieci jak, i czarne sny,
Ponad wszystkim, panie daj mi żyć,
jeśli jesteś w stanie- zrób to dziś.
(boże pomóż mi i prowadź)
Krew ścieka po rękach i krzepnie na ubraniu,
jestem słaby, jakbym ważył tylko 10 kilogramów,
napięcie przyhamuj, zostało kilka chwil,
przemieszczam się po mału, lecz czy wytrwam, by żyć?
Jeden krok, moment przerwy i znów kolejny krok,
gdy uświadamiam sobie, że tu cały stoję we krwi,
chcę zwyciężyć, wyjść z tej afery z zyskiem,
zabezpieczeniem- dysk i papiery w walizce.
To przez ambicję wybrałem taki los tu,
nie po to by istnieć, dla wrażeń i kurortów,
tych wydarzeń od wniosków nie da się odciąć,
przez uwagę z rozsądku, tylko wiedza jest forsą.
Został metr, to dwa kroki, do drzwi starego vana,
jeden cel musze zdobyć, choć mam niemoc w kolanach.
To zamach był, znaczy pułapka,
ile warte jest co mam, że nienawiść przerasta.
Kręci mi się w głowie, mózg opada na kołnierz,
chyba to koniec, czuję ze spadam na mordę.
O grzechach daj zapomnieć, to przez to zło w miastach,
to wszystko śpi spokojnie, na każdego jest czas, brat.
(ref.)
Ja i ty, nasze dzieci jak i czarne sny,
Ponad wszystkim panie daj mi żyć,
Jeśli jesteś w stanie- zrób to dziś.
(boże pomóż mi i prowadź)
Ja i ty, nasze dzieci jak i czarne sny,
Ponad wszystkim panie daj mi żyć,
jeśli jesteś w stanie- zrób to dziś.
(boże pomóż mi i prowadź)
choć nie powiem, bym nie został wśród latających kul,
rozpraszający ból, to przez rozerwany kark,
lecz jak patrzeć poza mną, to ocalałych brak.
Ej, pokazał mi hart ducha, jak wyjść z masakry,
zastrzyk adrenaliny w akcji, jak Ghandi,
Ty bądź poważny, świat potrafi naciąć,
ale co by się nie działo, to chłopaki nie płaczą.
Byłem pewny siebie i jestem taki nadal,
nawet jeśli jutro psy będą łazić po sąsiadach.
Potrzebuję lekarza, koszula cała we krwi,
ze można by wykręcić i krwią zalać butelki.
Nie podpalam się wierz mi, musze zatrzymać krwotok,
byleby dojść do auta, każda chwila jak złoto.
Odpowiedz czemu biznes łączy się z siłą,
idź w pizdę, nie dam się wykończyć skurwysynom.
Nikt nie jest święty, jakby święci widzieli,
niejeden święty by mnie tutaj pierwszy odstrzelił,
centymetry od ziemi, uniesiony jak anioł,
mimo to powtarzam sobie, że świadomi przetrwają.
(ref.)
Ja i ty, nasze dzieci jak, i czarne sny,
Ponad wszystkim, panie daj mi żyć,
jeśli jesteś w stanie- zrób to dziś.
(boże pomóż mi i prowadź)
Ja i ty, nasze dzieci jak, i czarne sny,
Ponad wszystkim, panie daj mi żyć,
jeśli jesteś w stanie- zrób to dziś.
(boże pomóż mi i prowadź)
Krew ścieka po rękach i krzepnie na ubraniu,
jestem słaby, jakbym ważył tylko 10 kilogramów,
napięcie przyhamuj, zostało kilka chwil,
przemieszczam się po mału, lecz czy wytrwam, by żyć?
Jeden krok, moment przerwy i znów kolejny krok,
gdy uświadamiam sobie, że tu cały stoję we krwi,
chcę zwyciężyć, wyjść z tej afery z zyskiem,
zabezpieczeniem- dysk i papiery w walizce.
To przez ambicję wybrałem taki los tu,
nie po to by istnieć, dla wrażeń i kurortów,
tych wydarzeń od wniosków nie da się odciąć,
przez uwagę z rozsądku, tylko wiedza jest forsą.
Został metr, to dwa kroki, do drzwi starego vana,
jeden cel musze zdobyć, choć mam niemoc w kolanach.
To zamach był, znaczy pułapka,
ile warte jest co mam, że nienawiść przerasta.
Kręci mi się w głowie, mózg opada na kołnierz,
chyba to koniec, czuję ze spadam na mordę.
O grzechach daj zapomnieć, to przez to zło w miastach,
to wszystko śpi spokojnie, na każdego jest czas, brat.
(ref.)
Ja i ty, nasze dzieci jak i czarne sny,
Ponad wszystkim panie daj mi żyć,
Jeśli jesteś w stanie- zrób to dziś.
(boże pomóż mi i prowadź)
Ja i ty, nasze dzieci jak i czarne sny,
Ponad wszystkim panie daj mi żyć,
jeśli jesteś w stanie- zrób to dziś.
(boże pomóż mi i prowadź)