Jeśli śpię, nie brudzę, nie pieprzę, nie śmiecę
Robię hałas, jestem dzieckiem MPC
Tak przester piecze twoje uszy jak napalm
Tych hałasem oduczam jebanych ludzi sapać
Miałem być jeden, chudy, brzydki, fakt
I chuj, że z tym b***m jesteśmy Flip i Flap
Jeśli Staff to Leopold i to w sercu przewijam
Te sto dziesięć kilo tłustych bębnów jak brylant
Ty bez nerwów, chwila moja matka jak ganja
Jej piękny aromat, flow i track nam spowalnia
Nie moja wina, że mam ojca z winyla
Z pierwszego tłoczenia trudno dostać oryginał
Tak podtrzymuje klimat rodzinnego kultu
Gdy mówię do MPC inni szukają gruntu
Jesteś sama, ty może lolka chcesz
Zapłodnię cię samplami metodą kompakt flash
Tak powstał ten dźwięk, który tu w sercu idzie
Było prosto, masz krzywo według projektu w Pizie
Człowieku tydzień tyle godzin dotyka
Każdą z tych godzin u mnie płodzi muzyka
[x2]
To tabasko, to tabasko
To tabasko, to tabasko
To tabasko, to tabasko
Wystarczy kilka kropli i już styl ten znasz bo
O.S.T.R., na co do kurwy spina?
Kto dziewczynom sutki wkłada w dziurki z winyla
No i finał dla MC to mówi producent
Dla nas winyl na piersiach dla was mikrofon w dupie
Jebać zysk, komercję, ściany z platynowych płyt
Chcesz dać nam szacunek, tu jest dwubletkowy spliff
Proszę rozpal strzał prosto w płuca
Tak robimy proces ognia, nieważne co i jak
Czysty rap, brudny dym to nasz proces tygodnia
Chujowy hip-hop w tej epoce to zbrodnia
Nie możesz, oddaj, nikt cię nie zmusi
Tabasko człowieku, jebać Big Ben dla głuchych
To my kuzyni stylu, grubych bitów, flow
Bo rozpierdalamy innych zawodników jak Tong Po
Jesteśmy braćmi, to w nas jest po prostu
Zamiast RH+ mamy krew z wosku
To twój stres mośku, trzy ryje do bluby
Co się lampisz frajerze jak na pizdę Rubik
Twój dźwięku diller z winylem za ojca
Tabasko i wszystko w rodzinie do końca
[x2]
To tabasko, to tabasko
To tabasko, to tabasko
To tabasko, to tabasko
Wystarczy kilka kropli i już styl ten znasz bo
Robię hałas, jestem dzieckiem MPC
Tak przester piecze twoje uszy jak napalm
Tych hałasem oduczam jebanych ludzi sapać
Miałem być jeden, chudy, brzydki, fakt
I chuj, że z tym b***m jesteśmy Flip i Flap
Jeśli Staff to Leopold i to w sercu przewijam
Te sto dziesięć kilo tłustych bębnów jak brylant
Ty bez nerwów, chwila moja matka jak ganja
Jej piękny aromat, flow i track nam spowalnia
Nie moja wina, że mam ojca z winyla
Z pierwszego tłoczenia trudno dostać oryginał
Tak podtrzymuje klimat rodzinnego kultu
Gdy mówię do MPC inni szukają gruntu
Jesteś sama, ty może lolka chcesz
Zapłodnię cię samplami metodą kompakt flash
Tak powstał ten dźwięk, który tu w sercu idzie
Było prosto, masz krzywo według projektu w Pizie
Człowieku tydzień tyle godzin dotyka
Każdą z tych godzin u mnie płodzi muzyka
[x2]
To tabasko, to tabasko
To tabasko, to tabasko
To tabasko, to tabasko
Wystarczy kilka kropli i już styl ten znasz bo
O.S.T.R., na co do kurwy spina?
Kto dziewczynom sutki wkłada w dziurki z winyla
No i finał dla MC to mówi producent
Dla nas winyl na piersiach dla was mikrofon w dupie
Jebać zysk, komercję, ściany z platynowych płyt
Chcesz dać nam szacunek, tu jest dwubletkowy spliff
Proszę rozpal strzał prosto w płuca
Tak robimy proces ognia, nieważne co i jak
Czysty rap, brudny dym to nasz proces tygodnia
Chujowy hip-hop w tej epoce to zbrodnia
Nie możesz, oddaj, nikt cię nie zmusi
Tabasko człowieku, jebać Big Ben dla głuchych
To my kuzyni stylu, grubych bitów, flow
Bo rozpierdalamy innych zawodników jak Tong Po
Jesteśmy braćmi, to w nas jest po prostu
Zamiast RH+ mamy krew z wosku
To twój stres mośku, trzy ryje do bluby
Co się lampisz frajerze jak na pizdę Rubik
Twój dźwięku diller z winylem za ojca
Tabasko i wszystko w rodzinie do końca
[x2]
To tabasko, to tabasko
To tabasko, to tabasko
To tabasko, to tabasko
Wystarczy kilka kropli i już styl ten znasz bo