.

Żółta skóra Lyrics

Proszę Pani, proszę Pana,
rzecz się stała nie słychana,
gdy ulicą szedłem z rana,
raptem padłem na kolana.
Powód prosty, ta zasrana
żółta skóra od banana.
O północy mnie zabrali
we szpitalu poskładali.
Jakiś zastrzyk w tyłek dali
i do domu odesłali,
w domu robic co nie miałem,
trochę z bratem w karty grałem.
I któregoś dnia zassałem,
ciągle dzień w dzień wóde chlałem,
i gdy potem wyzdrowiałem,
miesiącami wóde chlałem.
Zółta skóra od banana
nanananananana...

Z roboty mnie wyjebali,
nawet nie miałem co palic.
Wnet choroba mnie dopadła,
moja waga strasznie spadła.
Alkoholu potrzebuję,
bo bez niego źle się czuję,
ze sklepu dwa bełty skradłem,
na kamyczku sobie siadłem.
No i gdy bełcika piłem,
nad swym życiem się głowiłem,
gdy dwie butle opróżniłem,
eureke wnet odkryłem:
Rzecz jest prosta nie słychanie
to przez skórę po bananie.
Zółta skóra od banana
nanananananana...
Report lyrics