Przyleciały czaple, wyszły na mokradła
Jesień się zbudziła, twoja panna zbladła
Powój mój niebieski, mój dom wśród powoju
ściany moje, sufit i okna pokoju
Przyleciały ptaki koloru indygo
Siadły na badylach, nad żółtą łodygą
Kwilą coś do siebie, szemrzą coś do panny
Tuje pachną z okna i chłód jest poranny
Postoimy w mgle tej, popatrzymy jeszcze
Ptaki stąd odlecą i przeminą deszcze
Zawiąż węzełek z wiatru, napisz na suficie
Że my przeczekamy ten s***ek jak życie
Jesień się zbudziła, twoja panna zbladła
Powój mój niebieski, mój dom wśród powoju
ściany moje, sufit i okna pokoju
Przyleciały ptaki koloru indygo
Siadły na badylach, nad żółtą łodygą
Kwilą coś do siebie, szemrzą coś do panny
Tuje pachną z okna i chłód jest poranny
Postoimy w mgle tej, popatrzymy jeszcze
Ptaki stąd odlecą i przeminą deszcze
Zawiąż węzełek z wiatru, napisz na suficie
Że my przeczekamy ten s***ek jak życie