widzę słońce i promienie przebijające chmury
niebo w kolorze purpury
ciągnące po horyzont góry
mgła w dolinach
krajobraz ponury
piękno natury,
tak wspominam sny
o których nie zapominam
w których stare opuszczone hale
przecinają tory a mury
porastają wytrwale
niczym korale struktury
drzew których,
konar za konarem
pną się do góry
małe detale niedbale
niesie gdzieś podmuch wichury
schodzę po schodach
światło odbija woda
siadam na skale
czuję fale na nogach
i odpływam coraz dalej
czuje sie najwspanialej
od bodaj lat miliona jestem
wreszcie z powrotem w moim idealnym miescie
pogoda szklana tu też jest,
ide sie przejść gdzies pełna swoboda
to, totalna przygoda
mogę ja przeżyć we śnie
to moze powodować ze nie chce mi sie wstawać wcześnie
to słowa relaksować sie
pomnożone razy dwieście
relaksować sie odleciec gdzies
i wylądować w domu
oko cyklonu
wielkości stadionu
otacza przestrzeń
jestem tu sam
bo nikomu nie otwiera sie to przejście
i wchodzę głębiej,
widze z balkonu
miraże miejsc gdzie
nigdy nie byłem a jestem
i chciałbym przebywać częściej
to miejsce istnieje we mnie
to miejsce jaśnieje szczesciej
od lat milionów czuje sie tu jak w domu
tu jestem dzieckiem
ziemi i nie do skłonu
i nigdy nikomu wcześniej
nie było dane tu wejść,
otwieram brame w nieznane
niczym wybraniec jak sejf,
tam mam schowane sny
zapakowane w paczkach po sześć,
bańki mydlane to nienormalne
ale biorę sześć,
wyruszamy na spotkanie
to będzie w nieznany rejs,
miejskie wydanie
przedzieranie sie
labiryntem przejść,
poszukiwanie odpowiedzi
na pytanie o sens,
podróżowanie zmienianie miejsc,
teleportowanie się w przestrzeni Fokuspace!
przechodzę portalem
zamykam portal czarem
kolory nieba jak z bajek
słońce zalewa żarem
tonę w potrzebach
zostaję tutaj
skamieniałem ta nuta
oddaje tylko kawałek piękna
jakim jest ta minuta
następna minuta pękła
zapętla się jak zaklęta
i leci ten track ta nuta
tutaj ta senna piosenka
to jak zatruta butelka
niczym magiczny eliksir
fikcji ze swiata alicji
pełna od korka do denka,
piękne sekwencje pełne w esencje
i nietknięte sensem
kolejne sekcje
za werblem i samplem
budują głębie,
czuję to ma mnie,
ręce oparte na umywalce
porannie, patrzę przez palce dziś gdzie jest ciemniej
odeszło to co z czym prędzej
tak naturalnie,
czasami we śnie śnię o mieście
w którym po prostu jestem jest idealnie
10,9,8,7,6,5,4,3,2,1...
niebo w kolorze purpury
ciągnące po horyzont góry
mgła w dolinach
krajobraz ponury
piękno natury,
tak wspominam sny
o których nie zapominam
w których stare opuszczone hale
przecinają tory a mury
porastają wytrwale
niczym korale struktury
drzew których,
konar za konarem
pną się do góry
małe detale niedbale
niesie gdzieś podmuch wichury
schodzę po schodach
światło odbija woda
siadam na skale
czuję fale na nogach
i odpływam coraz dalej
czuje sie najwspanialej
od bodaj lat miliona jestem
wreszcie z powrotem w moim idealnym miescie
pogoda szklana tu też jest,
ide sie przejść gdzies pełna swoboda
to, totalna przygoda
mogę ja przeżyć we śnie
to moze powodować ze nie chce mi sie wstawać wcześnie
to słowa relaksować sie
pomnożone razy dwieście
relaksować sie odleciec gdzies
i wylądować w domu
oko cyklonu
wielkości stadionu
otacza przestrzeń
jestem tu sam
bo nikomu nie otwiera sie to przejście
i wchodzę głębiej,
widze z balkonu
miraże miejsc gdzie
nigdy nie byłem a jestem
i chciałbym przebywać częściej
to miejsce istnieje we mnie
to miejsce jaśnieje szczesciej
od lat milionów czuje sie tu jak w domu
tu jestem dzieckiem
ziemi i nie do skłonu
i nigdy nikomu wcześniej
nie było dane tu wejść,
otwieram brame w nieznane
niczym wybraniec jak sejf,
tam mam schowane sny
zapakowane w paczkach po sześć,
bańki mydlane to nienormalne
ale biorę sześć,
wyruszamy na spotkanie
to będzie w nieznany rejs,
miejskie wydanie
przedzieranie sie
labiryntem przejść,
poszukiwanie odpowiedzi
na pytanie o sens,
podróżowanie zmienianie miejsc,
teleportowanie się w przestrzeni Fokuspace!
przechodzę portalem
zamykam portal czarem
kolory nieba jak z bajek
słońce zalewa żarem
tonę w potrzebach
zostaję tutaj
skamieniałem ta nuta
oddaje tylko kawałek piękna
jakim jest ta minuta
następna minuta pękła
zapętla się jak zaklęta
i leci ten track ta nuta
tutaj ta senna piosenka
to jak zatruta butelka
niczym magiczny eliksir
fikcji ze swiata alicji
pełna od korka do denka,
piękne sekwencje pełne w esencje
i nietknięte sensem
kolejne sekcje
za werblem i samplem
budują głębie,
czuję to ma mnie,
ręce oparte na umywalce
porannie, patrzę przez palce dziś gdzie jest ciemniej
odeszło to co z czym prędzej
tak naturalnie,
czasami we śnie śnię o mieście
w którym po prostu jestem jest idealnie
10,9,8,7,6,5,4,3,2,1...