To nic
Słowa uderzają
Jak o dach domu deszcz letni bez znaczenia
To nic
Odkąd już wybrałeś
Stoisz jak głaz
Pośrodku dobrych rad strumienia
Tak, znasz
Wszystkie za i przeciw
Lecz kochasz ją i nie liczą się schematy
Więc idź
Zabierz ją daleko
Swój skarb największy, choć słabą
Jak źdźbło suchej trawy
Ona twym dniem
Otwiera oczy - wstają Słońca
I czarną nocą
Gdy w jej włosach kryjesz twarz
Wtedy wiesz
Na rękach nieść ją będziesz
Do samego końca
Przeciw złym słowom i całemu światu wbrew
Tak, znasz
Wszystkie za i przeciw
Znasz je tak dobrze jakbyś sam ten świat zbudował
Bije o domu dach deszcz letni
Lecz serca głos pokazuje
Którą wybrać drogę
Ona twym dniem ... x2
Słowa uderzają
Jak o dach domu deszcz letni bez znaczenia
To nic
Odkąd już wybrałeś
Stoisz jak głaz
Pośrodku dobrych rad strumienia
Tak, znasz
Wszystkie za i przeciw
Lecz kochasz ją i nie liczą się schematy
Więc idź
Zabierz ją daleko
Swój skarb największy, choć słabą
Jak źdźbło suchej trawy
Ona twym dniem
Otwiera oczy - wstają Słońca
I czarną nocą
Gdy w jej włosach kryjesz twarz
Wtedy wiesz
Na rękach nieść ją będziesz
Do samego końca
Przeciw złym słowom i całemu światu wbrew
Tak, znasz
Wszystkie za i przeciw
Znasz je tak dobrze jakbyś sam ten świat zbudował
Bije o domu dach deszcz letni
Lecz serca głos pokazuje
Którą wybrać drogę
Ona twym dniem ... x2