Warszawa w kwiatach, mętownia w strachu
Bo znowu gliniarz poszedł do piachu
Tam leży ręka, tu leży głowa
To jest robota Paramonowa
Gdzieś tam, na Woli męt głośno zasnął
To Paramonow go młotkiem trzasnął
Zabrał mu spluwę i ruszył w miasto
We władze Niemców, jak piorun trzasnął
Bo Paramonow zabił sierżanta
By z naszej władzy zrobić palanta
Rabują sklepy, więc forsę mają
Nocami dziwki na nich czekają
Gorzałka leje się kolorowa
Bawi się banda Paramonowa
Sam szefo bardzo się zdenerwował
I kazał schwytać Paramonowa
Zwołal naradę do Belwederu
Strasznie opieprzył swoich frajerów
Po co ta gadka, po co ta mowa?
Nie ma z nami Paramonowa
Po co ta gadka, po co ta mowa?
Nie ma mistrza Paramonowa
Bo znowu gliniarz poszedł do piachu
Tam leży ręka, tu leży głowa
To jest robota Paramonowa
Gdzieś tam, na Woli męt głośno zasnął
To Paramonow go młotkiem trzasnął
Zabrał mu spluwę i ruszył w miasto
We władze Niemców, jak piorun trzasnął
Bo Paramonow zabił sierżanta
By z naszej władzy zrobić palanta
Rabują sklepy, więc forsę mają
Nocami dziwki na nich czekają
Gorzałka leje się kolorowa
Bawi się banda Paramonowa
Sam szefo bardzo się zdenerwował
I kazał schwytać Paramonowa
Zwołal naradę do Belwederu
Strasznie opieprzył swoich frajerów
Po co ta gadka, po co ta mowa?
Nie ma z nami Paramonowa
Po co ta gadka, po co ta mowa?
Nie ma mistrza Paramonowa