Na nic się zdadzą słowa przymilne
W jelicie zachodzą procesy gnilne
Bakterie żerują na resztkach żywności
Światło słoneczne tutaj nie zagości
(Muszę ci także dopowiedzieć skrycie
Że fermentacja ma miejsce nie tylko w jelicie
Czasem odbywa się też pod pachami
W majtkach, skarpetach lub za uszami)
Ale wracajmy do spraw okrężnicy
Ruch tu jak w Radomiu na obwodnicy
Czasem tasiemiec, co członów ma bez liku
Czasem przepłynie stado owsików
Tam glista ludzka ogonem strzeli
I choć nie wleci tu orzeł bielik
To dla nich wszystkich tutaj ojczyzna
Tu dom rodzinny, tu gleba żyzna
A kiedy przyjdzie stanąć w ich obronie
To każdy robak pierwej utonie
W jelita treści, choć cug tu nieświeży
Niż miałby oddać, co doń należy
I każdy wierzy, że Bóg poprowadzi
W jedynie słusznej i zbawiennej sprawie
I tak jak łonowym krwiożerczym mendom
Wydaje im się, że wiecznie tu będą
A kiedy przyjdzie stanąć w ich obronie
To każdy robak pierwej utonie
W jelita treści, choć cug tu nieświeży
Niż miałby oddać, co doń należy
W jelicie zachodzą procesy gnilne
Bakterie żerują na resztkach żywności
Światło słoneczne tutaj nie zagości
(Muszę ci także dopowiedzieć skrycie
Że fermentacja ma miejsce nie tylko w jelicie
Czasem odbywa się też pod pachami
W majtkach, skarpetach lub za uszami)
Ale wracajmy do spraw okrężnicy
Ruch tu jak w Radomiu na obwodnicy
Czasem tasiemiec, co członów ma bez liku
Czasem przepłynie stado owsików
Tam glista ludzka ogonem strzeli
I choć nie wleci tu orzeł bielik
To dla nich wszystkich tutaj ojczyzna
Tu dom rodzinny, tu gleba żyzna
A kiedy przyjdzie stanąć w ich obronie
To każdy robak pierwej utonie
W jelita treści, choć cug tu nieświeży
Niż miałby oddać, co doń należy
I każdy wierzy, że Bóg poprowadzi
W jedynie słusznej i zbawiennej sprawie
I tak jak łonowym krwiożerczym mendom
Wydaje im się, że wiecznie tu będą
A kiedy przyjdzie stanąć w ich obronie
To każdy robak pierwej utonie
W jelita treści, choć cug tu nieświeży
Niż miałby oddać, co doń należy