.

Wańka Morozow Lyrics

Tekst: Wojciech Młynarski

I czegórz chcieć od tego Wani?
Toć jego winy nie ma w tym.
Wszystkiemu winna tamta pani
Że poszedł za nią tak jak w dym.
A pasowało by mu wszystko
Już wszystko prędzej niż ten traf,
Że z cyrku złapie go artystka
Na linie tańcząc pośród braw.

Gdy w pierwszym geście powitania
Nad głową wzniosła białą dłoń
Wciągnęło Wanię pożądanie
Bez reszty w swą przepastną toń.
Marusię swą porzucił nagle
A potem co noc,aż do dnia
Z artystką szalał w chińskiej knajpie
Gdy tam Marusia z żalu schła.

A Wania tamtej na stół ciskał
Meduzy i w trzech smakach drób
Nie wiedząc nic,że ta artystka
Wciąż wodę z mózgu robi mu.
Bo nie wierzymy przez kochanie
Że miłość biedy przyda nam
Ech Wania,Wania,biedny Wania,
Ot spójrz: po linie idziesz sam!
Report lyrics