.

Gwiazdy Lyrics

Nie zadawaj pytań z cyklu: "Czy mam na życie plan?".
Zamykam oczy, naciskam guzik z napisem START.
Chociaż tylko takie życie znam,
idę tam, gdzie ten lepszy widzę świat,
chociaż nie widzę zmian w samym sobie.
Widok rozmazuje się za szybą,
88 mil na godzinę, ciepłe piwo.
Świat zapisany w cyfrach jak Matrix,
bliscy są odlegli jak ogniska galaktyk.
Sam nie wiem, co chcę wcześniej zobaczyć.
Znam to miejsce, mknę przez jego wieczne poświaty.
Z dala od reguł, z dala od życia w biegu,
tutaj czasoprzestrzeń zagina się jak przegub.
Nie wracam, powrót stąd to wieczność.
Setki tysięcy świetlnych lat za Drogą Mleczną.
Nie wiem, dlaczego niektórzy wolą piekło,
chcę dotrzeć do źródła, które jest pod powierzchnią.
Wciąż oddalam się od Ziemii,
nie dotyczą mnie problemy, nie sądzę, że dam się zmienić.
Zamiast oczekiwać na przełom w życiu,
sprawdzam zapas tlenu w deszczu meteorytów.
Kupuję 7days'a i jakiś zakreślacz, i glocka,
bo dość mam tego miejsca i dość mam tego swetra,
kołnierzy na egzamin.
Dość mam udawania, że zależy nam na nich.
Zasady? Zasady mam za nic, ale znowu mówię:
"Weź się złam dla nich i weź się za plany, bo jesteś za słaby".
Chociaż z drugiej strony dla zasady rezygnować z życia?
Wiesz jak jest.
Chcę wyższych miejsc, łapać naturalny haj.
Wierzyć, że ty i ja mamy naturalny vibe.
Robić nic w kosmosie, strzelać z kapsli do żywych gwiazd,
przy piwie z Głowackim rzucać żarty jak Himilsbach.
A jak nie dają żyć,
zbieram problemy jak center, bo sięgam wyżej niż Yao Ming.
Idę w przyszłość, mów mi McFly, ten bit to Emmett Brown.
Niech błysk uderzy w zegar, szukam wyższych miejsc.
Report lyrics