Trudno było wiem, skłamać pierwszy raz
bo to nie to, bo to przecież nie Ty
zawsze byłeś tym, kto zadziwiał nas
Twój szczery ton wzorem dla wszytskich był
I tak co dnia zagłuszasz szept sumienia
i tak co dnia upadasz w cień zwątpienia
Gryzło długo Cię i nie mogłeś spać
lecz potem znieść łatwiej było co dnia
teraz mówisz "nie" kiedy myślisz "tak"
to wchodzi w krew i wypełnia do dna
I tak co dnia, nie wierzysz już nikomu
i tak co dnia wciąż żyjesz pokryjomu
Dźwigasz brzemie co jak kamień kolana gnie
co do domu ciągle woła
zapomniałeś sam co prawdą jest, a co nie
czy ją jeszcze znaleźć zdołasz
Za swych ideałów
świeczke dziś zapalasz
patrzysz jak zwolna znika
patrzysz jak się spala
i Ciebie ubywa
I tak co dnia ubywa światła w Tobie
i tak co dnia nie wierzysz już sam sobie
bo to nie to, bo to przecież nie Ty
zawsze byłeś tym, kto zadziwiał nas
Twój szczery ton wzorem dla wszytskich był
I tak co dnia zagłuszasz szept sumienia
i tak co dnia upadasz w cień zwątpienia
Gryzło długo Cię i nie mogłeś spać
lecz potem znieść łatwiej było co dnia
teraz mówisz "nie" kiedy myślisz "tak"
to wchodzi w krew i wypełnia do dna
I tak co dnia, nie wierzysz już nikomu
i tak co dnia wciąż żyjesz pokryjomu
Dźwigasz brzemie co jak kamień kolana gnie
co do domu ciągle woła
zapomniałeś sam co prawdą jest, a co nie
czy ją jeszcze znaleźć zdołasz
Za swych ideałów
świeczke dziś zapalasz
patrzysz jak zwolna znika
patrzysz jak się spala
i Ciebie ubywa
I tak co dnia ubywa światła w Tobie
i tak co dnia nie wierzysz już sam sobie