Kochali się miłością prawdziwą
I wszystko byłoby wspaniale
Ale jedno im spokój mąciło -
Porannej mszy codzienne odprawianie!
On spóźniał się na ranne modlitwy
I przez to biedny wiele wysłuchał
Że niby ksiądz a taki świńtuch
I w głowie mu tylko jakaś dziewucha
ref.
Raz do roku to i księdzu wolno zrobić
To co inni całe życie robią
Gdy on rozpinał czarna sutannę
I nagą pierś spod niej odsłaniał
Ona zrzucała swoja sukienkę
I w ramiona jego skakała
Oddawali się słodkiej rozpuście
Nie pamiętali o szóstym przykazaniu
Nie ważne to co ludzie mówili
I proboszcz pieprzył o nich na kazaniu
Razu pewnego stała się rzecz straszna
On nie miał kondoma ona w ciążę zaszła
Jemu jakoś wszyscy wybaczyli
A ją na stosie żywcem spalili!
I wszystko byłoby wspaniale
Ale jedno im spokój mąciło -
Porannej mszy codzienne odprawianie!
On spóźniał się na ranne modlitwy
I przez to biedny wiele wysłuchał
Że niby ksiądz a taki świńtuch
I w głowie mu tylko jakaś dziewucha
ref.
Raz do roku to i księdzu wolno zrobić
To co inni całe życie robią
Gdy on rozpinał czarna sutannę
I nagą pierś spod niej odsłaniał
Ona zrzucała swoja sukienkę
I w ramiona jego skakała
Oddawali się słodkiej rozpuście
Nie pamiętali o szóstym przykazaniu
Nie ważne to co ludzie mówili
I proboszcz pieprzył o nich na kazaniu
Razu pewnego stała się rzecz straszna
On nie miał kondoma ona w ciążę zaszła
Jemu jakoś wszyscy wybaczyli
A ją na stosie żywcem spalili!