Przemierzając puste miasta pozbawione twarzy
Widzę tylko s***ny pomnik niespełnionych marzeń.
Roztrwonione możliwości i zastępy złudzeń.
Coraz więcej grzechu, coraz mniej otuchy.
Ulicami strachu między neonami
Spływa obojętność zabliźniając rany.
Spróbuj się nie poddać pozornej wolności.
Zakochaj się w śmierci, pozbądź niepewności.
Jeśli kiedyś spadnę w sidła bezradności
Bądź moją nadzieją - ocal mnie, nie pozwól.
Jeśli stracę wolę i przestanę wierzyć
Bądź modlitwą na mych ustach sposobem by przeżyć.
Przenikają w głuchą ciszę, jak cukrowa watę
Słyszę własne myśli - skargi własnych pragnień.
Życie będzie zawsze bezlitośnie uczyć.
Zakochani w śmierci będą tarczą tchórzy,
Jeśli kiedyś spadnę w sidła bezradności
Bądź moją nadzieją - ocal mnie, nie pozwól.
Jeśli stracę wolę i przestanę wierzyć
Bądź modlitwą na mych ustach sposobem by przeżyć.
Jeśli kiedyś spadnę w sidła bezradności
Bądź moja nadzieją - ocal mnie, nie pozwól.
Jeśli stracę wolę i przestanę wierzyć
Bądź modlitwą na mych ustach sposobem by przeżyć.
Widzę tylko s***ny pomnik niespełnionych marzeń.
Roztrwonione możliwości i zastępy złudzeń.
Coraz więcej grzechu, coraz mniej otuchy.
Ulicami strachu między neonami
Spływa obojętność zabliźniając rany.
Spróbuj się nie poddać pozornej wolności.
Zakochaj się w śmierci, pozbądź niepewności.
Jeśli kiedyś spadnę w sidła bezradności
Bądź moją nadzieją - ocal mnie, nie pozwól.
Jeśli stracę wolę i przestanę wierzyć
Bądź modlitwą na mych ustach sposobem by przeżyć.
Przenikają w głuchą ciszę, jak cukrowa watę
Słyszę własne myśli - skargi własnych pragnień.
Życie będzie zawsze bezlitośnie uczyć.
Zakochani w śmierci będą tarczą tchórzy,
Jeśli kiedyś spadnę w sidła bezradności
Bądź moją nadzieją - ocal mnie, nie pozwól.
Jeśli stracę wolę i przestanę wierzyć
Bądź modlitwą na mych ustach sposobem by przeżyć.
Jeśli kiedyś spadnę w sidła bezradności
Bądź moja nadzieją - ocal mnie, nie pozwól.
Jeśli stracę wolę i przestanę wierzyć
Bądź modlitwą na mych ustach sposobem by przeżyć.