W prawej miecz, w lewej krzyż
Wznosisz ręce, rozkaz brzmi:
"W imię króla majestatu
Zabij wroga, plądruj, rabuj!"
Od wiktorii do wiktorii płyniesz tam
Gdzie rozkaże miłościwy jaśnie pan
W ilu wojnach przyjdzie z wrogiem zmierzyć się?
Czy nienawiść władców świata
Ma swój kres, ma swój kres?
Chyba nie!
Bitwy zgiełk, bliżej dno
Wkoło śmierć zbiera plon
Wszystkie działa zioną ogniem
Już następny tonie okręt
Od wiktorii do wiktorii płyniesz tam...
Gęsty dym, rannych krzyk
Pokład śliski jest od krwi
Strzał z muszkietu prosto w serce
Nie zobaczysz domu więcej
Od wiktorii aż do klęski byłeś tam
Gdzie rozkazał miłościwy jaśnie pan
W ilu wojnach przyszło z wrogiem zmierzyć się?
Czy nienawiść władców świata
Ma swój kres, ma swój kres?
Chyba nie!
Wznosisz ręce, rozkaz brzmi:
"W imię króla majestatu
Zabij wroga, plądruj, rabuj!"
Od wiktorii do wiktorii płyniesz tam
Gdzie rozkaże miłościwy jaśnie pan
W ilu wojnach przyjdzie z wrogiem zmierzyć się?
Czy nienawiść władców świata
Ma swój kres, ma swój kres?
Chyba nie!
Bitwy zgiełk, bliżej dno
Wkoło śmierć zbiera plon
Wszystkie działa zioną ogniem
Już następny tonie okręt
Od wiktorii do wiktorii płyniesz tam...
Gęsty dym, rannych krzyk
Pokład śliski jest od krwi
Strzał z muszkietu prosto w serce
Nie zobaczysz domu więcej
Od wiktorii aż do klęski byłeś tam
Gdzie rozkazał miłościwy jaśnie pan
W ilu wojnach przyszło z wrogiem zmierzyć się?
Czy nienawiść władców świata
Ma swój kres, ma swój kres?
Chyba nie!