muzyka: Krzysztof Myszkowski
C
Skrajem nieba szedł Bejdak
F C
Organki z odpustu same mu grały
d F
Kałużę żabom łyżką zamieszał
G
Nie zdając sobie z tego sprawy
Podobno ktoś widział jak do żab się łasił na kolanach
Żeby mu k**kały
Albo w pasiece do ula się spowiadał
A pszczoły miód na serce mu lały
F
Ktoś go poprosił by mu łąkę skosił
C G
A on zioła głaskał, tulił się do trawy
d F
Jakoś nie umiał z ludźmi żyć
G
Raczej k**plował się z ptakami
Kiedyś nad ranem z nimi odleciał
Na niebieskie ptasie polany
Jakoś nie umiał z ludźmi żyć
Czasem wróble wraca gdy Boga uprosi
Z lotu ptaka chwilę u nas gości
Boga słabość do niego jednaka
Bo jak nie kochać takiego Bejdaka
Ktoś go poprosił by mu łąkę skosił...
Skrajem nieba szedł Bejdak...
C
Skrajem nieba szedł Bejdak
F C
Organki z odpustu same mu grały
d F
Kałużę żabom łyżką zamieszał
G
Nie zdając sobie z tego sprawy
Podobno ktoś widział jak do żab się łasił na kolanach
Żeby mu k**kały
Albo w pasiece do ula się spowiadał
A pszczoły miód na serce mu lały
F
Ktoś go poprosił by mu łąkę skosił
C G
A on zioła głaskał, tulił się do trawy
d F
Jakoś nie umiał z ludźmi żyć
G
Raczej k**plował się z ptakami
Kiedyś nad ranem z nimi odleciał
Na niebieskie ptasie polany
Jakoś nie umiał z ludźmi żyć
Czasem wróble wraca gdy Boga uprosi
Z lotu ptaka chwilę u nas gości
Boga słabość do niego jednaka
Bo jak nie kochać takiego Bejdaka
Ktoś go poprosił by mu łąkę skosił...
Skrajem nieba szedł Bejdak...