Gotówki chłód, możesz działać cud,
koi ból od stóp do głów.
Wkładam myśli w kierman, znów przeliczam flote...
Na teraz wystarcza, niema nic na potem!
Nic się nie odkłada, choć niby się biadoli
myśli swe ogarniam - SOBOTA powoli...
Pomału, powoli, troszeczke łyżeczką,
niema co pierdolić że coś tam że wiesz co...
A gdyby była żona, a gdyby było dziecko,
jak wtedy, narzekałbym często...
a gdyby były ryby, a jebać to gdybanie,
przyrzekam skurwysyny, ograniczam taniec!
A jebać przyrzekanie, narzekanie jebać,
czysta z lodem, chilli z miodem tego mi potrzeba.
Odblokowuje czache, choć wielu mi zaprzeczy,
ile by nie zrobili debat, pierdolą od rzeczy.
teraz znów chce sie cieszyć, odchodzi stres,
dopiero się zaczyna taniec pingwina na szkle!
Od skurwysyna myśli, kłębią się w bani,
Czystej dwa strzały! zatonął t**anic.
Dla stanu odmiany, spoglądam na banknoty...
Lubie ich zapach, koi ból i kłopoty,
padaczki napad, właściwie nawroty,
Znów skręce blanta se jutro do roboty...
Jest podaż, jest popyt, to są obroty...
Na odreagowanie i tak idą te kwoty,
wiem! nie jeden dobrze zna ten motyw...
Tak! znaleźć środek złoty, ogarnąć troche floty!
Skąd brać te banknoty? Kurwa jebo mać!
Skąd zaczerpnąć mocy?
Mam dosyć, pomocy!
To samo przeżywać będę jutrzejszej nocy
Już w myślach dzisiaj zaczynam miastem kroczyć!!!!!!
koi ból od stóp do głów.
Wkładam myśli w kierman, znów przeliczam flote...
Na teraz wystarcza, niema nic na potem!
Nic się nie odkłada, choć niby się biadoli
myśli swe ogarniam - SOBOTA powoli...
Pomału, powoli, troszeczke łyżeczką,
niema co pierdolić że coś tam że wiesz co...
A gdyby była żona, a gdyby było dziecko,
jak wtedy, narzekałbym często...
a gdyby były ryby, a jebać to gdybanie,
przyrzekam skurwysyny, ograniczam taniec!
A jebać przyrzekanie, narzekanie jebać,
czysta z lodem, chilli z miodem tego mi potrzeba.
Odblokowuje czache, choć wielu mi zaprzeczy,
ile by nie zrobili debat, pierdolą od rzeczy.
teraz znów chce sie cieszyć, odchodzi stres,
dopiero się zaczyna taniec pingwina na szkle!
Od skurwysyna myśli, kłębią się w bani,
Czystej dwa strzały! zatonął t**anic.
Dla stanu odmiany, spoglądam na banknoty...
Lubie ich zapach, koi ból i kłopoty,
padaczki napad, właściwie nawroty,
Znów skręce blanta se jutro do roboty...
Jest podaż, jest popyt, to są obroty...
Na odreagowanie i tak idą te kwoty,
wiem! nie jeden dobrze zna ten motyw...
Tak! znaleźć środek złoty, ogarnąć troche floty!
Skąd brać te banknoty? Kurwa jebo mać!
Skąd zaczerpnąć mocy?
Mam dosyć, pomocy!
To samo przeżywać będę jutrzejszej nocy
Już w myślach dzisiaj zaczynam miastem kroczyć!!!!!!