Joł, joł, joł, joł
To jest chory rap, synu, chory, chory, chory rap, joł
Życie jest jak rosyjska ruletka, loteria
Nasz rap w Twoich uszach to lufa w ustach Cobeina
Doberman, zabieram Cię do piekła, opętam
Więc klękaj do berła, dziś lejemy do pełna
To mesjasz niegasnącego ognia, Lucyfer
Podprogowe informacje ukryte w muzyce
Uciszę te kurwy siłą, szmato znasz mnie
Sześciokilowy młot uderza w twarzoczaszkę
Sprawdź naszą nazwę, to Demonologia
Słoń, Mikser, bliskie spotkania trzeciego stopnia
Pukamy tym łajzom w nocy siekierą w okna
Wielu nas nie lubi to, chyba heterofobia
Korozja mózgu, maczam pióro w heroinie
Słuchasz tego z wytrzeszczem, jak narkus mieląc ryjem
Nawiedzony sierociniec, diabelska paruzja
Zobaczysz mnie jak stoję za Tobą w odbiciu l***ra
Pokruszona jarzeniówka, osiedlowa chemia
Zanik tętna, język Ci w pysku zdrętwiał
Przerost serca, nasz rap to Metanabol
Mamo nie dawaj mi więcej tabletek - nie działają
Ref. (2x)
Ostrzegawczy strzał w potylicę
Matka zaraziła noworodka syfilisem
Ostrza nożyczek, krew spływa z wersów
200 milionów insektów w mym sercu
Moje słowa to agrafki w Twoich sromowych wargach
Obumarły mózg, zrogowaciała tkanka
Nie zwalniam, plądruję, napadam, bezczeszczę
Niewolnice piją nasz mocz, prosząc o jeszcze
Przewrażliwione leszcze, nie gram dla was, bo
To jest klasyka gatunku, Edgar Allen Floe
A co jeśli Lovecraft kłamał?
I te zmutowane kreatury serio żyją w oceanach
To jest zamach za pomocą telekinezy
Mamy tak szpetny styl, że turpiści czują przesyt
Noszę dresy, słucham metalu, wypluwam rymy
Wszystkie kanary to skurwysyny!
Z mogiły choleryków wyrastają krzaki bzu
Ich owoce spowodują, że wypłyną ci flaki z ust
Gramy znów, z natury hałaśliwi
Rośniemy jak czerwie na resztkach ciała świni
Nieczyste siły, otwieram piekielne wrota
Mam wnętrze trumny wyklejone kartami tarota
Na Boga, dlaczego stale czuję pociąg do stryczka?
Grając na napiętych sznurach wisielców, jak na skrzypcach
Ref. (2x)
Ostrzegawczy strzał w potylicę
Matka zaraziła noworodka syfilisem
Ostrza nożyczek, krew spływa z wersów
200 milionów insektów w mym sercu
To jest chory rap, synu, chory, chory, chory rap, joł
Życie jest jak rosyjska ruletka, loteria
Nasz rap w Twoich uszach to lufa w ustach Cobeina
Doberman, zabieram Cię do piekła, opętam
Więc klękaj do berła, dziś lejemy do pełna
To mesjasz niegasnącego ognia, Lucyfer
Podprogowe informacje ukryte w muzyce
Uciszę te kurwy siłą, szmato znasz mnie
Sześciokilowy młot uderza w twarzoczaszkę
Sprawdź naszą nazwę, to Demonologia
Słoń, Mikser, bliskie spotkania trzeciego stopnia
Pukamy tym łajzom w nocy siekierą w okna
Wielu nas nie lubi to, chyba heterofobia
Korozja mózgu, maczam pióro w heroinie
Słuchasz tego z wytrzeszczem, jak narkus mieląc ryjem
Nawiedzony sierociniec, diabelska paruzja
Zobaczysz mnie jak stoję za Tobą w odbiciu l***ra
Pokruszona jarzeniówka, osiedlowa chemia
Zanik tętna, język Ci w pysku zdrętwiał
Przerost serca, nasz rap to Metanabol
Mamo nie dawaj mi więcej tabletek - nie działają
Ref. (2x)
Ostrzegawczy strzał w potylicę
Matka zaraziła noworodka syfilisem
Ostrza nożyczek, krew spływa z wersów
200 milionów insektów w mym sercu
Moje słowa to agrafki w Twoich sromowych wargach
Obumarły mózg, zrogowaciała tkanka
Nie zwalniam, plądruję, napadam, bezczeszczę
Niewolnice piją nasz mocz, prosząc o jeszcze
Przewrażliwione leszcze, nie gram dla was, bo
To jest klasyka gatunku, Edgar Allen Floe
A co jeśli Lovecraft kłamał?
I te zmutowane kreatury serio żyją w oceanach
To jest zamach za pomocą telekinezy
Mamy tak szpetny styl, że turpiści czują przesyt
Noszę dresy, słucham metalu, wypluwam rymy
Wszystkie kanary to skurwysyny!
Z mogiły choleryków wyrastają krzaki bzu
Ich owoce spowodują, że wypłyną ci flaki z ust
Gramy znów, z natury hałaśliwi
Rośniemy jak czerwie na resztkach ciała świni
Nieczyste siły, otwieram piekielne wrota
Mam wnętrze trumny wyklejone kartami tarota
Na Boga, dlaczego stale czuję pociąg do stryczka?
Grając na napiętych sznurach wisielców, jak na skrzypcach
Ref. (2x)
Ostrzegawczy strzał w potylicę
Matka zaraziła noworodka syfilisem
Ostrza nożyczek, krew spływa z wersów
200 milionów insektów w mym sercu