Kiedy zrozumiem, że
Nie ma nad nami nic
Może daruje tym co śpią już
Życia co były snem
W wątpliwej jawie
Może zabrało zbyt wcześnie stąd
Nadciąga nieubłagany wiatr
Który wątpliwości rozetrze w pył
Budzą się masy zmęczonych fal
Huragany szaleją a niebo grzmi
Szukam Cię dalej we mgle
Prawie jakbym rozumiał co
Przyniesie mi los
Nie wiem czy wiedzieć chcę
Gdy zniknę bez śladu gdzieś
Że nie ma już w sumie nic
Ponad nas
Szukając właściwych drzwi
Minąłem się z prawdą
I wcale mi nie jest źle
Nie znając jej
Nadciąga nieubłagany wiatr
Który wątpliwości rozetrze w pył
Gasną nadzieje rzucane w dal
Horyzontu nadal nie widzi nikt
Szukam Cię dalej we mgle
Prawie jakbym rozumiał co
Przyniesie mi los
A gdy wszystko obejmie spokój
I wyblaknie gniew
W jednym rzędzie staniemy z boku
Pod postacią drzew
Pośród obłoków czas nie wymierny jest
I nie znaczy nic
W zasięgu wzroku
Świat wyczerpał się
Bym mógł dalej iść
Będę wysoko
Szukał ponad głową
Co przyniesie mi los
Nie ma nad nami nic
Może daruje tym co śpią już
Życia co były snem
W wątpliwej jawie
Może zabrało zbyt wcześnie stąd
Nadciąga nieubłagany wiatr
Który wątpliwości rozetrze w pył
Budzą się masy zmęczonych fal
Huragany szaleją a niebo grzmi
Szukam Cię dalej we mgle
Prawie jakbym rozumiał co
Przyniesie mi los
Nie wiem czy wiedzieć chcę
Gdy zniknę bez śladu gdzieś
Że nie ma już w sumie nic
Ponad nas
Szukając właściwych drzwi
Minąłem się z prawdą
I wcale mi nie jest źle
Nie znając jej
Nadciąga nieubłagany wiatr
Który wątpliwości rozetrze w pył
Gasną nadzieje rzucane w dal
Horyzontu nadal nie widzi nikt
Szukam Cię dalej we mgle
Prawie jakbym rozumiał co
Przyniesie mi los
A gdy wszystko obejmie spokój
I wyblaknie gniew
W jednym rzędzie staniemy z boku
Pod postacią drzew
Pośród obłoków czas nie wymierny jest
I nie znaczy nic
W zasięgu wzroku
Świat wyczerpał się
Bym mógł dalej iść
Będę wysoko
Szukał ponad głową
Co przyniesie mi los