Samotność wyszła na ulice,
Na każdym kroku pełno jej
I ja też chciałbym biec i krzyczeć
Że już nie mam Cię
Mówiłaś razem a nie obok
Nie rozumiałem takich słów
Rozmawiam teraz sam ze sobą
Choć wkrąg ludzi tłum
Za mało jest w nas
Odwagi, by żyć dla kogoś choć raz
Za mało w nas jest
Uczynków i serc gorących jak krew
Zaglądam w twarze innych ludzi
Ten sam w nich widzę mały strach
Że zanim zjawi się ktoś drugi
Zasną, swój stracą czas
Za mało jest w nas
Odwagi, by żyć dla kogoś choć raz
Za mało w nas jest
Uczynków i serc gorących jak krew
Za mało w nas, za mało w nas-
Siły, by dla kogoś żyć choć raz
Za mało krwi, gorącej krwi,
Co płynie aż do serca drzwi
Do serca bram
Więc znów wołam tak
/Coda/
mało, mało, mało
odwagi by żyć dla kogoś choć raz
mało, mało, tej krwi
co niesie do gwiazd, do serca zna drzwi
Na każdym kroku pełno jej
I ja też chciałbym biec i krzyczeć
Że już nie mam Cię
Mówiłaś razem a nie obok
Nie rozumiałem takich słów
Rozmawiam teraz sam ze sobą
Choć wkrąg ludzi tłum
Za mało jest w nas
Odwagi, by żyć dla kogoś choć raz
Za mało w nas jest
Uczynków i serc gorących jak krew
Zaglądam w twarze innych ludzi
Ten sam w nich widzę mały strach
Że zanim zjawi się ktoś drugi
Zasną, swój stracą czas
Za mało jest w nas
Odwagi, by żyć dla kogoś choć raz
Za mało w nas jest
Uczynków i serc gorących jak krew
Za mało w nas, za mało w nas-
Siły, by dla kogoś żyć choć raz
Za mało krwi, gorącej krwi,
Co płynie aż do serca drzwi
Do serca bram
Więc znów wołam tak
/Coda/
mało, mało, mało
odwagi by żyć dla kogoś choć raz
mało, mało, tej krwi
co niesie do gwiazd, do serca zna drzwi