W dłoniach trzymam jarzębinę
W dłoniach trzymam twój obrazek
Latają garściami mech i paprocie
Na stole las i niedaleko łóżka
Grzyby prawdziwe, grzyby fałszywe
Mrugają zalotnie kasztany, żołędzie
Stoisz obok mnie, prowadzisz za rękę
Rodzę się ponownie przy tobie w tym miejścu
Kosodrzewina jak matka chrzestna
Podaje mnie atmosferze z grafiki
Namalowanej dla mnie w sobotę nad ranem
Ja patrzę w ciebie i chcę cię widzieć nagą
Kiedy nogami rozgniatasz chabry, wołasz ptaki
Na ucztę niedzielną śmiejesz się
To nie jest film dokumentalny
W dłoniach trzymam twój obrazek
Latają garściami mech i paprocie
Na stole las i niedaleko łóżka
Grzyby prawdziwe, grzyby fałszywe
Mrugają zalotnie kasztany, żołędzie
Stoisz obok mnie, prowadzisz za rękę
Rodzę się ponownie przy tobie w tym miejścu
Kosodrzewina jak matka chrzestna
Podaje mnie atmosferze z grafiki
Namalowanej dla mnie w sobotę nad ranem
Ja patrzę w ciebie i chcę cię widzieć nagą
Kiedy nogami rozgniatasz chabry, wołasz ptaki
Na ucztę niedzielną śmiejesz się
To nie jest film dokumentalny