Zielone szkiełko
Stoję na słońcu łapię w palce czas - nitki babiego lata.
Patrzę na świat przez szkło bez krat - przez dno butelki.
Włosy rozwiane głaszczą mi twarz,
świat jest bez końca zielony,
człowiek na słońcu to właśnie ja - a może nie człowiek.
Leżę na ziemi wdycham zapach traw - obłoki skłębione.
Zielone szkiełko całą prawdę zna - wie dokąd idę schylony.
Palce mi ziębną gdy przyjdzie świt,
nie wiem od rosy czy wstydu.
Człowiek na ziemi to właśnie ja - a może człowieka widmo.
Lecę gdzieś w przepaść widzę czarne dno,
słyszę jak krew stygnie w żyłach.
Spływa po twarzy powietrza prąd - to cel mnie znalazł i wybrał.
Znalazłem drogę, którą chcę
przejść aż na drugą snu stronę,
zielone szkiełko przecina dłoń - spadam na ziemię jak promień
Stoję na słońcu łapię w palce czas - nitki babiego lata.
Patrzę na świat przez szkło bez krat - przez dno butelki.
Włosy rozwiane głaszczą mi twarz,
świat jest bez końca zielony,
człowiek na słońcu to właśnie ja - a może nie człowiek.
Leżę na ziemi wdycham zapach traw - obłoki skłębione.
Zielone szkiełko całą prawdę zna - wie dokąd idę schylony.
Palce mi ziębną gdy przyjdzie świt,
nie wiem od rosy czy wstydu.
Człowiek na ziemi to właśnie ja - a może człowieka widmo.
Lecę gdzieś w przepaść widzę czarne dno,
słyszę jak krew stygnie w żyłach.
Spływa po twarzy powietrza prąd - to cel mnie znalazł i wybrał.
Znalazłem drogę, którą chcę
przejść aż na drugą snu stronę,
zielone szkiełko przecina dłoń - spadam na ziemię jak promień