Powiedz kto dziś jeszcze posłuchać chce,
s***nej dziewczyny, przy fortepianie.
Skoro gwiazdy dziś tańczą na głowie,
Robią szpagat, na śniadanie.
Powiedz kto dziś jeszcze pamięta,
Tamte piosenki, sentymentalne.
Co płynęły prosto z serca,
I brzmią do dzisiaj, niebanalnie.
Zakamarków naszej duszy nie oszuka nikt.
Nie nabiorą nas uśmiechy, ani sztuczne łzy.
Chociaż wokół nieszczególnie, marnie, byle jak.
W naszych sercach pozytywka, ciągle cicho gra.
Może kiedyś do s***nej dziewczyny,
Przypadkiem dołączy, chłopak z gitarą.
Zawsze raźniej przecież w duecie,
I całkiem ładną, byliby parą.
Dalej razem byle przed siebie,
Z miasta do miasta, wozem cygańskim.
Drogę wskażą im gwiazdy na niebie,
Gdy tylko uwolnią, wodze fantazji.
Każde z nowych miejsc,
przeistoczy się w pełną wdzięku scenę.
Gdy zapadnie zmierzch,
Znów rozlegnie się pierwszy dźwięk.
Zakamarków naszej duszy nie oszuka nikt.
Nie nabiorą nas uśmiechy, ani sztuczne łzy.
Chociaż wokół nieszczególnie, marnie, byle jak.
W naszych sercach pozytywka, ciągle cicho gra
s***nej dziewczyny, przy fortepianie.
Skoro gwiazdy dziś tańczą na głowie,
Robią szpagat, na śniadanie.
Powiedz kto dziś jeszcze pamięta,
Tamte piosenki, sentymentalne.
Co płynęły prosto z serca,
I brzmią do dzisiaj, niebanalnie.
Zakamarków naszej duszy nie oszuka nikt.
Nie nabiorą nas uśmiechy, ani sztuczne łzy.
Chociaż wokół nieszczególnie, marnie, byle jak.
W naszych sercach pozytywka, ciągle cicho gra.
Może kiedyś do s***nej dziewczyny,
Przypadkiem dołączy, chłopak z gitarą.
Zawsze raźniej przecież w duecie,
I całkiem ładną, byliby parą.
Dalej razem byle przed siebie,
Z miasta do miasta, wozem cygańskim.
Drogę wskażą im gwiazdy na niebie,
Gdy tylko uwolnią, wodze fantazji.
Każde z nowych miejsc,
przeistoczy się w pełną wdzięku scenę.
Gdy zapadnie zmierzch,
Znów rozlegnie się pierwszy dźwięk.
Zakamarków naszej duszy nie oszuka nikt.
Nie nabiorą nas uśmiechy, ani sztuczne łzy.
Chociaż wokół nieszczególnie, marnie, byle jak.
W naszych sercach pozytywka, ciągle cicho gra