W każdym uśmiechu, widzę że oddalamy się
W każdym oddechu, czuję że wszystko znika gdzieś
Z każdym twoim krokiem, gestem, dźwiękiem, słowem, zbliża się koniec
Gdzieś na przedmieściu
Gdzie usłany różami placyk
Tam w czułym objęciu
Tańczący z lalkami pajacyk
Znienacka ją zobaczył
Łyka rzucony haczyk
Calutki boży świat patrzy
Jak ona ma go na tacy
Kto raczy to wytłumaczyć
kiedy zamieni słowa na czyn
Ile trafiony hiacynt
Uniesie w stanie rozpaczy
Marzy bo ma czym
Marzy ma o kim
Nie patrząc na boki
Darzy ją sobą po czym
Razem w obłoki stawiają kroki
Te pamiątkowe błyski
Wszędobylskie wodotryski
Wróżące uczucia listki
Dwojga bliskich ponad wszystkim
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Wcześniej razem tydzień w tydzień
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Ja to widzę wierz mi, że idzie
Tak dobrze jest mieć ciebie obok
Tak przy tym trudno, jest być z tobą
Tak łatwo zniszczyć to co mamy
W co my gramy?
Gdzie jest żyli długo i szczęśliwie?
Znów miało być tak pięknie, a znowu nie idzie
I tyle sobie obiecałam
Myślałam, że kochałam
Myślałam, że mam przyjaciela, kochanka, partnera, człowieka,
Któremu ufam, który otoczy mnie opieką
I niby nic się nie dzieje
A stało się tak wiele
Jesteś moim wrogiem
A byłeś przyjacielem
I znowu wszyscy mnie o Ciebie pytają
A ja nadal nie wiem czemu
Czemu ludzie się rozstają?
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Wcześniej razem tydzień w tydzień
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Ja to widzę wierz mi, że idzie.
Mieliśmy wszystko
A nie mieliśmy nic
Rozpaliłaś ognisko
W mym sercu jak nikt
Mieliśmy wszystko
Teraz nie mamy nic
Byliśmy wtedy blisko
A tak daleko dziś
Czy na zbyt wiele pozwoliłem Ci
Uwierzyłem, że ziszczę swoje sny
Było nam cudownie do czasu, gdy
Przyszło nam ze sobą razem żyć
Te kwiaty, kawiarnie, wieczory upalne
W miłości skąpane podróże w nieznane
Nieważne co dalej i co nam pisane
Bo gdy byłaś obok byłaś mi balsamem
To wszystko przeminęło
Nie chcę więcej powracać do tego
Skasowałem z pamięci twe dzieło
Napisane było kredą
To wszystko przeminęło
Nie powrócę więcej już do tego
Skasowałem z pamięci twe ego
Wiesz doskonale dlaczego
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Wcześniej razem tydzień w tydzień
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Ja to widzę wierz mi, że idzie
W każdym oddechu, czuję że wszystko znika gdzieś
Z każdym twoim krokiem, gestem, dźwiękiem, słowem, zbliża się koniec
Gdzieś na przedmieściu
Gdzie usłany różami placyk
Tam w czułym objęciu
Tańczący z lalkami pajacyk
Znienacka ją zobaczył
Łyka rzucony haczyk
Calutki boży świat patrzy
Jak ona ma go na tacy
Kto raczy to wytłumaczyć
kiedy zamieni słowa na czyn
Ile trafiony hiacynt
Uniesie w stanie rozpaczy
Marzy bo ma czym
Marzy ma o kim
Nie patrząc na boki
Darzy ją sobą po czym
Razem w obłoki stawiają kroki
Te pamiątkowe błyski
Wszędobylskie wodotryski
Wróżące uczucia listki
Dwojga bliskich ponad wszystkim
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Wcześniej razem tydzień w tydzień
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Ja to widzę wierz mi, że idzie
Tak dobrze jest mieć ciebie obok
Tak przy tym trudno, jest być z tobą
Tak łatwo zniszczyć to co mamy
W co my gramy?
Gdzie jest żyli długo i szczęśliwie?
Znów miało być tak pięknie, a znowu nie idzie
I tyle sobie obiecałam
Myślałam, że kochałam
Myślałam, że mam przyjaciela, kochanka, partnera, człowieka,
Któremu ufam, który otoczy mnie opieką
I niby nic się nie dzieje
A stało się tak wiele
Jesteś moim wrogiem
A byłeś przyjacielem
I znowu wszyscy mnie o Ciebie pytają
A ja nadal nie wiem czemu
Czemu ludzie się rozstają?
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Wcześniej razem tydzień w tydzień
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Ja to widzę wierz mi, że idzie.
Mieliśmy wszystko
A nie mieliśmy nic
Rozpaliłaś ognisko
W mym sercu jak nikt
Mieliśmy wszystko
Teraz nie mamy nic
Byliśmy wtedy blisko
A tak daleko dziś
Czy na zbyt wiele pozwoliłem Ci
Uwierzyłem, że ziszczę swoje sny
Było nam cudownie do czasu, gdy
Przyszło nam ze sobą razem żyć
Te kwiaty, kawiarnie, wieczory upalne
W miłości skąpane podróże w nieznane
Nieważne co dalej i co nam pisane
Bo gdy byłaś obok byłaś mi balsamem
To wszystko przeminęło
Nie chcę więcej powracać do tego
Skasowałem z pamięci twe dzieło
Napisane było kredą
To wszystko przeminęło
Nie powrócę więcej już do tego
Skasowałem z pamięci twe ego
Wiesz doskonale dlaczego
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Wcześniej razem tydzień w tydzień
Czy można kochać po to
Aby potem nienawidzić
I rzucać w siebie błoto
Ja to widzę wierz mi, że idzie