Wyglądam za firanki
Czuję, że przyjdziesz do mnie
Na parapecie parapetów
Grają w twe ognie
W pokoju bez dywanów
Bez wojny i bez białych flag
Tęsknię choć mi nie wolno
Muszę posprzątać
Perłowe żałobniki obsiadły mój dach
Nie lubię płakać, więc kamień do ręki
Wynocha stąd
Perłowe żałobniki obsiadły mój dach
Nie lubię płakać, więc kamień do ręki
Wynocha stąd
Wieczór jak poczucie wina
z początku gorzki, a potem mdli
czy nauczę się zapomnieć
myślę, że wątpię
Perłowe żałobniki obsiadły mój dach
Nie lubię płakać, więc kamień do ręki
Wynocha stąd
Perłowe żałobniki obsiadły mój dach
Nie lubię płakać, więc kamień do ręki
Wynocha stąd
Czuję, że przyjdziesz do mnie
Na parapecie parapetów
Grają w twe ognie
W pokoju bez dywanów
Bez wojny i bez białych flag
Tęsknię choć mi nie wolno
Muszę posprzątać
Perłowe żałobniki obsiadły mój dach
Nie lubię płakać, więc kamień do ręki
Wynocha stąd
Perłowe żałobniki obsiadły mój dach
Nie lubię płakać, więc kamień do ręki
Wynocha stąd
Wieczór jak poczucie wina
z początku gorzki, a potem mdli
czy nauczę się zapomnieć
myślę, że wątpię
Perłowe żałobniki obsiadły mój dach
Nie lubię płakać, więc kamień do ręki
Wynocha stąd
Perłowe żałobniki obsiadły mój dach
Nie lubię płakać, więc kamień do ręki
Wynocha stąd