Krępuje mnie, kiedy patrzysz czy śpię
Gęsią skórkę mam
Przecieram oczy, to już połowa nocy,
a prawie ciebie nie znam
Nie trzeba mi snu
Nie trzeba mi snu
Nie trzeba mi snu wcale
Podglądam cię znów i czuję, że wiem co się zdarzy dalej
A jeszcze rano dziś
Nie chciało mi się nic
Gdy nagle wszystko gna
Rozsądek to nie ja
Rozsądek to nie ty
Rozważny nie chcę być
Ręce mi drżą
Sama nie wiem czy chcę
Co z oczu to z ust
Co z oczu to z ust
nie wahaj się już
nie wahaj się już
Gdy zaczynam dzień, wyglądasz jak właśnie ten
udaję, że śpię
ja udaję, że śpię
udawaj, że wiesz
udawaj, że wiesz
Mijamy się
gubimy i szukamy się
A jeszcze rano dziś
Nie chciało mi się nic
Gdy nagle wszystko gna
Rozsądek to nie ja
Rozsądek to nie ty
Rozważny nie chcę być
Rozsądek, rozsądek, rozsądek to nie ty
Gęsią skórkę mam
Przecieram oczy, to już połowa nocy,
a prawie ciebie nie znam
Nie trzeba mi snu
Nie trzeba mi snu
Nie trzeba mi snu wcale
Podglądam cię znów i czuję, że wiem co się zdarzy dalej
A jeszcze rano dziś
Nie chciało mi się nic
Gdy nagle wszystko gna
Rozsądek to nie ja
Rozsądek to nie ty
Rozważny nie chcę być
Ręce mi drżą
Sama nie wiem czy chcę
Co z oczu to z ust
Co z oczu to z ust
nie wahaj się już
nie wahaj się już
Gdy zaczynam dzień, wyglądasz jak właśnie ten
udaję, że śpię
ja udaję, że śpię
udawaj, że wiesz
udawaj, że wiesz
Mijamy się
gubimy i szukamy się
A jeszcze rano dziś
Nie chciało mi się nic
Gdy nagle wszystko gna
Rozsądek to nie ja
Rozsądek to nie ty
Rozważny nie chcę być
Rozsądek, rozsądek, rozsądek to nie ty