Był to czas wojen i trup słał pagóry
Razem z ukochana ucieklismy w góry
Tam żylismy szczęsliwie przez wiele miesięcy
Lecz los się odwrócił nie chciał znać nas więcej
Popadła w chorobę moja ukochana
W dzień słaba w noc nie spi majaczy do rana
Coraz to bielsza i bielsza się staje
Ja pragnę by żyła krew własna oddaję...
Pije łapczywie rumieńców nabiera
Oczyma innemi już na mnie spoziera
Tak wampirem zostałem krwi co noc pożadam
Razem z ukochana do wiosek zagladam
I chociażby ryglem zawierali wrota
Nie ujdzie wampirowi w noc żywa istota
I nie dzień ale noc wampirowi sprzyja
Dziewczę młode piers młoda krew i młoda szyja
Dobrze nam się działo krew co noc pijalim
Miłosnemu szaleństwu w noc się oddawalim
Lecz łowca wampirów przez lud sprowadzony
Kołek w piers jej wraził gdym ja spał strudzony
Tak sam pozostałem - ciało jej spaliły
Piekielne płomienie wiatr rozrzucił pyły
Na wieki srednie zarzućmy zasłony
Lat pięćset samotnie przeżyłem bez żony
Dzisiaj dookoła pędza samochody
Chociaż jestem stary wciaż czuję się młody
Na czerwonej giełdzie krwia ludzka handluję
Najlepszy to biznes swietnie prosperuje
Na stacjach krwiodastwa na dawców spogladam
Krwi młodej i swieżej ciagle krwi pożadam
Wtedy ja ujrzałem cała w bieli stała
W białym gabinecie dawców przyjmowała
Tak w jednej chwili wszystko zrozumiałem
I by do niej się zbliżyć krew własna oddałem
Krew twoja inna - ktos ty powiedz szczerze
A mnie już otchłań w swe ramiona bierze
Jestem wampirem wyznałem jej cicho
Lecz kocham - dla ciebie nie będę krwiopijca
Lecz ona strwożona moim wyczerpaniem
Krew własna w ofierze miłosnej mi daje
Więc piję łapczywie z jej szyi krew słodka
Księżyca blask błogi zaglada przez okno
Tak znów ja spotkałem już okno otwiera
Oczyma innemi już na mnie spoziera
Bo kto krew własna wampirowi daje
Inny odtad będzie - wampirem się staje
I nie dzień ale noc wampirowi sprzyja
dziewczę młode piers młoda krew i młoda szyja
Razem z ukochana ucieklismy w góry
Tam żylismy szczęsliwie przez wiele miesięcy
Lecz los się odwrócił nie chciał znać nas więcej
Popadła w chorobę moja ukochana
W dzień słaba w noc nie spi majaczy do rana
Coraz to bielsza i bielsza się staje
Ja pragnę by żyła krew własna oddaję...
Pije łapczywie rumieńców nabiera
Oczyma innemi już na mnie spoziera
Tak wampirem zostałem krwi co noc pożadam
Razem z ukochana do wiosek zagladam
I chociażby ryglem zawierali wrota
Nie ujdzie wampirowi w noc żywa istota
I nie dzień ale noc wampirowi sprzyja
Dziewczę młode piers młoda krew i młoda szyja
Dobrze nam się działo krew co noc pijalim
Miłosnemu szaleństwu w noc się oddawalim
Lecz łowca wampirów przez lud sprowadzony
Kołek w piers jej wraził gdym ja spał strudzony
Tak sam pozostałem - ciało jej spaliły
Piekielne płomienie wiatr rozrzucił pyły
Na wieki srednie zarzućmy zasłony
Lat pięćset samotnie przeżyłem bez żony
Dzisiaj dookoła pędza samochody
Chociaż jestem stary wciaż czuję się młody
Na czerwonej giełdzie krwia ludzka handluję
Najlepszy to biznes swietnie prosperuje
Na stacjach krwiodastwa na dawców spogladam
Krwi młodej i swieżej ciagle krwi pożadam
Wtedy ja ujrzałem cała w bieli stała
W białym gabinecie dawców przyjmowała
Tak w jednej chwili wszystko zrozumiałem
I by do niej się zbliżyć krew własna oddałem
Krew twoja inna - ktos ty powiedz szczerze
A mnie już otchłań w swe ramiona bierze
Jestem wampirem wyznałem jej cicho
Lecz kocham - dla ciebie nie będę krwiopijca
Lecz ona strwożona moim wyczerpaniem
Krew własna w ofierze miłosnej mi daje
Więc piję łapczywie z jej szyi krew słodka
Księżyca blask błogi zaglada przez okno
Tak znów ja spotkałem już okno otwiera
Oczyma innemi już na mnie spoziera
Bo kto krew własna wampirowi daje
Inny odtad będzie - wampirem się staje
I nie dzień ale noc wampirowi sprzyja
dziewczę młode piers młoda krew i młoda szyja