Byłeś jeszcze wtedy młodym Markiem,
Ale twoje oczy widziały więcej.
Mózg twój tworzył świat, nie z tego świata.
Ty w nim przebywałeś coraz częściej.
Krzyczałeś do ludzi dziwnymi płótnami,
Ciołeś tekstem ostrym jak samo życie,
Dobierałeś akordy ciemne jak odgłos dzwonu.
Książe ironii, ty cierpiałeś skrycie.
Może zaszedłeś za daleko w poszukiwaniu samego siebie.
Nie mogłeś zejść z tej drogi,
A może zwyczajnie nie chciałeś.
Nadszedł dzień gdy wybrałeś ciemność.
Spłynęły krwią twoje płótna
Uśmiechnąłeś się do siebie raz ostatni
Zabrzmiała pożegnalnie piesń Vanfiota
Ale twoje oczy widziały więcej.
Mózg twój tworzył świat, nie z tego świata.
Ty w nim przebywałeś coraz częściej.
Krzyczałeś do ludzi dziwnymi płótnami,
Ciołeś tekstem ostrym jak samo życie,
Dobierałeś akordy ciemne jak odgłos dzwonu.
Książe ironii, ty cierpiałeś skrycie.
Może zaszedłeś za daleko w poszukiwaniu samego siebie.
Nie mogłeś zejść z tej drogi,
A może zwyczajnie nie chciałeś.
Nadszedł dzień gdy wybrałeś ciemność.
Spłynęły krwią twoje płótna
Uśmiechnąłeś się do siebie raz ostatni
Zabrzmiała pożegnalnie piesń Vanfiota