Dom spowity ciemną mgłą
Na parapecie kwiaty myśłi twych
W oknach już nei kwitnie nadzieja
I nikt nie puka do drzwi
W głowie biegną tabuny chmur
Pragnień co deszczem się stają
Rwącym potokiem po policzku płyną w dół
I niejedną wydrążą skałę
Spójrz wieczór nadchodzi
Czas wyśnić swój naskrytszy sen
Spij ja ze snu Cię zbudzę
Gdy nadejdzie lepszy dzień
W sadzie znów zamieszkały anioły
Na rzece pęka pierwszy lód
Podnieś powieki, obudź się ze snu
Niech w oknie nadzieja zakwitnie znów
Spójrz, Słońce wschodzi
To dla nas wstaje nowy lepszy dzień
Spójrz, Słońce wschodzi
Spełnia się najskrytszy sen
Na parapecie kwiaty myśłi twych
W oknach już nei kwitnie nadzieja
I nikt nie puka do drzwi
W głowie biegną tabuny chmur
Pragnień co deszczem się stają
Rwącym potokiem po policzku płyną w dół
I niejedną wydrążą skałę
Spójrz wieczór nadchodzi
Czas wyśnić swój naskrytszy sen
Spij ja ze snu Cię zbudzę
Gdy nadejdzie lepszy dzień
W sadzie znów zamieszkały anioły
Na rzece pęka pierwszy lód
Podnieś powieki, obudź się ze snu
Niech w oknie nadzieja zakwitnie znów
Spójrz, Słońce wschodzi
To dla nas wstaje nowy lepszy dzień
Spójrz, Słońce wschodzi
Spełnia się najskrytszy sen