Tarara...
Stacja przy szosie na Augustów,
Noc, zima, brązu dychy dwie,
Ale otwarte chociaż pusto,
I nawet wysiąść nie chce się.
Co z tego trzeba zatankować,
pomimo śniegu, prosto w oczy i..
braku ochoty na rozmowy
z własnego, co się napatoczy
Z przyzwyczajenia spytał chyba
Czy jakiś grosik znalazłbym
W sumie to chciał mi umyć szyby
lecz zamarzł płyn to nie ma czym
Jak nie dam nic to niema sprawy
Bo on i tak mi zdrowia życzy
Takich jak moje rękawiczek to,
jak żyje to nie widział nawet
Przepraszam, wiem że nie mam czasu
A potem rusza w swoją stronę
Przez szyby widzę, płacąc w kasie
Te jego plecy przygarbione
Kasjerka stwierdza, że faktycznie
Jest zimą problem z łazęgami
Zdejmuje z dłoni rękawiczki
Wrzeszczę przez zaspy biegnę za nim
Biegnę za nim, biegnę za nim
Przez zaspy biegnę za nim
Biegnę za nim, biegnę za nim, biegnę za nim,
biegnę za nim, biegnę za nim, biegnę za nim.
Stacja przy szosie na Augustów,
Noc, zima, brązu dychy dwie,
Ale otwarte chociaż pusto,
I nawet wysiąść nie chce się.
Co z tego trzeba zatankować,
pomimo śniegu, prosto w oczy i..
braku ochoty na rozmowy
z własnego, co się napatoczy
Z przyzwyczajenia spytał chyba
Czy jakiś grosik znalazłbym
W sumie to chciał mi umyć szyby
lecz zamarzł płyn to nie ma czym
Jak nie dam nic to niema sprawy
Bo on i tak mi zdrowia życzy
Takich jak moje rękawiczek to,
jak żyje to nie widział nawet
Przepraszam, wiem że nie mam czasu
A potem rusza w swoją stronę
Przez szyby widzę, płacąc w kasie
Te jego plecy przygarbione
Kasjerka stwierdza, że faktycznie
Jest zimą problem z łazęgami
Zdejmuje z dłoni rękawiczki
Wrzeszczę przez zaspy biegnę za nim
Biegnę za nim, biegnę za nim
Przez zaspy biegnę za nim
Biegnę za nim, biegnę za nim, biegnę za nim,
biegnę za nim, biegnę za nim, biegnę za nim.