Czuję jak dym z papierosa szczypie mnie w oczy,
a żar się jeszcze tli by zamienić się w popiół.
Przypominam sobie sny o pięknej przyszłości
do której wszystkie drzwi są zamknięte, już bezpowrotnie.
Lód w mojej krwi rani moje żyły,
i czuję chłód kolejnych dni, które pewnie jeszcze przeżyję.
Znów tylko ból zaciska mi pętle na szyi.
Nie rozumiem słów którymi mówią do mnie inni.
Ich pragnień, ich gestów, ich wyrazów, ich twarzy, ich prawdy,
ich szczęścia, chyba nawet ich marzeń.
Weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź,
i stój tam ze mną aż się zmęczę i spadnę.
Prowadź gdzie chcesz, jestem gotów na c**olwiek.
Możesz mnie mieć, więc mnie weź, nie martw się o mnie.
Za darmo możesz mnie zachować lub zapomnieć.
Bierz co chcesz, z czymkolwiek będzie Ci wygodnie.
Wypluwam krew otwartą raną w moim sercu,
nie chcę umierać, a samotność jest mordercą.
Chcę się tanio sprzedać i móc utkwić w Twoim szczęściu,
nic mi nie potrzeba, zabierz mnie wszystko jedno gdzie.
Chciałbym z Tobą pójść, lecz nie umiem stawiać kroków.
Nie pamiętam już jak mam czytać z Twoich oczu.
Nie potrafię wypowiadać słów, i w milczeniu,
odgaduje co mógł znaczyć ruch Twoich źrenic.
Chciałbym z Tobą pójść, lecz nie umiem stawiać kroków.
Nie pamiętam już jak mam czytać z Twoich oczu.
Nie potrafię wypowiadać słów, i na pewno nie odgadnę czy chcesz ze mną pójść przez szaleństwo.
Całkiem ciemno, a na ścianie tańczą cienie.
Jest mi wszystko jedno, a stoimy tak blisko siebie,
i gdy tańczysz ze mną odnoszę złudne wrażenie, że koszmary gdzieś odejdą i nie dasz mi zejść na ziemię.
Sam nie wiem jak nisko już upadłem.
Nie zadaję pytań, lubię kiedy patrzysz na mnie.
Milczę, jakby ktoś trzymał zimny nóż na moim gardle,
i chodź chłód mnie przenika, to wszystko jest nieważne.
Nic nie słyszę, chociaż mówią do mnie.
Moja dusza krzyczy próbując sobie przypomnieć,
kiedy czułem tak jak oni i mogłem czuć się z tym dobrze,
i czy naprawdę czułem, i czy na faktycznie mogłem.
Już nie wiem co jest dla mnie dobre, i czy jestem sobą.
Moje myśli są chore, tylu ludzi nie jest obok.
Pójdę gdzie chcesz, byle jaką drogą, wiesz ?
Zabierz mnie gdzieś, gdzie jest zawsze ciepło i błogo.
Nie ma w mnie strachu, jestem spokojny,
bo nie mogę nic stracić i niczego udowodnić.
Spadam w dół, lecę i czuję, że jestem wolny.
To nic nie kosztuję. Zabierz mnie, wszystko jedno gdzie.
a żar się jeszcze tli by zamienić się w popiół.
Przypominam sobie sny o pięknej przyszłości
do której wszystkie drzwi są zamknięte, już bezpowrotnie.
Lód w mojej krwi rani moje żyły,
i czuję chłód kolejnych dni, które pewnie jeszcze przeżyję.
Znów tylko ból zaciska mi pętle na szyi.
Nie rozumiem słów którymi mówią do mnie inni.
Ich pragnień, ich gestów, ich wyrazów, ich twarzy, ich prawdy,
ich szczęścia, chyba nawet ich marzeń.
Weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź,
i stój tam ze mną aż się zmęczę i spadnę.
Prowadź gdzie chcesz, jestem gotów na c**olwiek.
Możesz mnie mieć, więc mnie weź, nie martw się o mnie.
Za darmo możesz mnie zachować lub zapomnieć.
Bierz co chcesz, z czymkolwiek będzie Ci wygodnie.
Wypluwam krew otwartą raną w moim sercu,
nie chcę umierać, a samotność jest mordercą.
Chcę się tanio sprzedać i móc utkwić w Twoim szczęściu,
nic mi nie potrzeba, zabierz mnie wszystko jedno gdzie.
Chciałbym z Tobą pójść, lecz nie umiem stawiać kroków.
Nie pamiętam już jak mam czytać z Twoich oczu.
Nie potrafię wypowiadać słów, i w milczeniu,
odgaduje co mógł znaczyć ruch Twoich źrenic.
Chciałbym z Tobą pójść, lecz nie umiem stawiać kroków.
Nie pamiętam już jak mam czytać z Twoich oczu.
Nie potrafię wypowiadać słów, i na pewno nie odgadnę czy chcesz ze mną pójść przez szaleństwo.
Całkiem ciemno, a na ścianie tańczą cienie.
Jest mi wszystko jedno, a stoimy tak blisko siebie,
i gdy tańczysz ze mną odnoszę złudne wrażenie, że koszmary gdzieś odejdą i nie dasz mi zejść na ziemię.
Sam nie wiem jak nisko już upadłem.
Nie zadaję pytań, lubię kiedy patrzysz na mnie.
Milczę, jakby ktoś trzymał zimny nóż na moim gardle,
i chodź chłód mnie przenika, to wszystko jest nieważne.
Nic nie słyszę, chociaż mówią do mnie.
Moja dusza krzyczy próbując sobie przypomnieć,
kiedy czułem tak jak oni i mogłem czuć się z tym dobrze,
i czy naprawdę czułem, i czy na faktycznie mogłem.
Już nie wiem co jest dla mnie dobre, i czy jestem sobą.
Moje myśli są chore, tylu ludzi nie jest obok.
Pójdę gdzie chcesz, byle jaką drogą, wiesz ?
Zabierz mnie gdzieś, gdzie jest zawsze ciepło i błogo.
Nie ma w mnie strachu, jestem spokojny,
bo nie mogę nic stracić i niczego udowodnić.
Spadam w dół, lecę i czuję, że jestem wolny.
To nic nie kosztuję. Zabierz mnie, wszystko jedno gdzie.