Parę gier w życiu namawiało do ku***twa
Jak myślisz co wybrałem, być nie mieć to moja kwestia
Jak najdalej od takich, którzy chcieliby dorobić
Jak pasożyt się podłączyć do umiejętności Twoich
I ssać by chciało, widzę takich co mnie czyści
Z Twojej ciężkiej pracy chcieliby mieć korzyści
Pr****pasy, podłączki, uśmiechy, uścisk rączki
Plażowi ocieracze, przyczepiają się jak rzepy
Propozycje warte grzechu, opcje na robotę tandety
Zaróbmy parę groszy, wspólnie zróbmy coś fajnego
Zawsze powiem wyp*****laj, jeszcze nie wiesz dlaczego?
Na „Ty" to mów kolegom, bo ja do nich nie należę
Chociaż kwiczę i leżę, to chałtury się nie chwycę
Grzecznie też umiem odmówić, nie dociera? To zaliczę
Kocham muzę nieba kąt, hajs mnie nie zdegenerował
Jedynie zła ulica i berbela żołądkowa
Kontroluję swoje ruchy jak odprawa paszportowa
A tych paru chce przemycać, jakieś brudy wnieść na pokład
Zagraj koncert w jego ciuchach, a współpraca będzie dobra
Tych kilku drobnych cwaniaczków, pseudo promotorów popa
Kombinują jak rap sprzedać, i za niego skasować
Pod przykrywką promować, nadp*****lasz się do syta
Tylko nie z mego koryta, być, nie mieć, jesteśmy kwita
Oto kolejny cytat, z kolejnego klasyka
Bez pomocy i ryzyka, że ktoś słucha i rzyga, że ktoś patrzy i pluje
Wiedz, że dobrze tu główkuję
Z kim trzeba się umówię, trzymaj się ode mnie z dala
Podejmuję decyzje na które godność mi pozwala
A hieny żrą opłatę, psując nam wszystkim opinię
Ich czas niedługo minie, mówię swoim w rodzinie
Być, nie mieć, to brzmi naiwnie? Inaczej nie dam Ci przeżyć
To jest właśnie ta wartość, w którą zawsze będę wierzyć
Być, nie mieć
[refren]
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
[teraz Wiśnia]
Kolejny dzień tygodnia który ciężko się zaczyna
Siódma trzydzieści, czas do pracy się zbliża
Zmęczone oczy moje i zawsze wredna mina
Przed siebie idę twardo, żeby do piątku wytrzymać
Gdzie leży przyczyna, że pieniędzy wciąż za mało
Więcej by się chciało i niech w końcu by się stało
Ale nigdy nie posłucham podpowiedzi jego mościa
Który z mojej muzyki będzie robił sobie hity
Wejść do studia ja przeliczę jakie przynosisz profity
Wolę z Peją się ustawić, żeby bity poukładać
Wolę z Deksem w domu wokale popoprawiać
Potem wsiąść do bani bez biletu ale z wiarą, że to co robię
Będzie lepsze się stawało, a dla Ciebie to za mało
Mówisz, że się nie cenię? Ważniejsze są pieniądze, ale nie na mojej scenie
Wolę, żeby ten co słucha to co robię docenił
Żeby tylko mi powiedział, żebyś Wiśnia się nie zmienił
Bo dobrą idziesz drogą i k**ple Ci pomogą, żebyś doszedł do celu
Jak doszło już wielu, a wreszcie już tam będziesz
Pieniądz też tam czekał będzie, wtedy tego jesteś pewny
Że zawdzięczasz wszystko sobie, i każdego dnia to wspomnisz
Obmyślając plany nowe
Jaka ciężka była droga lecz odwagi Ci to doda
Być, nie mieć skład wiśniowy, oto moje dla was słowa
[refren]
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Jak myślisz co wybrałem, być nie mieć to moja kwestia
Jak najdalej od takich, którzy chcieliby dorobić
Jak pasożyt się podłączyć do umiejętności Twoich
I ssać by chciało, widzę takich co mnie czyści
Z Twojej ciężkiej pracy chcieliby mieć korzyści
Pr****pasy, podłączki, uśmiechy, uścisk rączki
Plażowi ocieracze, przyczepiają się jak rzepy
Propozycje warte grzechu, opcje na robotę tandety
Zaróbmy parę groszy, wspólnie zróbmy coś fajnego
Zawsze powiem wyp*****laj, jeszcze nie wiesz dlaczego?
Na „Ty" to mów kolegom, bo ja do nich nie należę
Chociaż kwiczę i leżę, to chałtury się nie chwycę
Grzecznie też umiem odmówić, nie dociera? To zaliczę
Kocham muzę nieba kąt, hajs mnie nie zdegenerował
Jedynie zła ulica i berbela żołądkowa
Kontroluję swoje ruchy jak odprawa paszportowa
A tych paru chce przemycać, jakieś brudy wnieść na pokład
Zagraj koncert w jego ciuchach, a współpraca będzie dobra
Tych kilku drobnych cwaniaczków, pseudo promotorów popa
Kombinują jak rap sprzedać, i za niego skasować
Pod przykrywką promować, nadp*****lasz się do syta
Tylko nie z mego koryta, być, nie mieć, jesteśmy kwita
Oto kolejny cytat, z kolejnego klasyka
Bez pomocy i ryzyka, że ktoś słucha i rzyga, że ktoś patrzy i pluje
Wiedz, że dobrze tu główkuję
Z kim trzeba się umówię, trzymaj się ode mnie z dala
Podejmuję decyzje na które godność mi pozwala
A hieny żrą opłatę, psując nam wszystkim opinię
Ich czas niedługo minie, mówię swoim w rodzinie
Być, nie mieć, to brzmi naiwnie? Inaczej nie dam Ci przeżyć
To jest właśnie ta wartość, w którą zawsze będę wierzyć
Być, nie mieć
[refren]
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
[teraz Wiśnia]
Kolejny dzień tygodnia który ciężko się zaczyna
Siódma trzydzieści, czas do pracy się zbliża
Zmęczone oczy moje i zawsze wredna mina
Przed siebie idę twardo, żeby do piątku wytrzymać
Gdzie leży przyczyna, że pieniędzy wciąż za mało
Więcej by się chciało i niech w końcu by się stało
Ale nigdy nie posłucham podpowiedzi jego mościa
Który z mojej muzyki będzie robił sobie hity
Wejść do studia ja przeliczę jakie przynosisz profity
Wolę z Peją się ustawić, żeby bity poukładać
Wolę z Deksem w domu wokale popoprawiać
Potem wsiąść do bani bez biletu ale z wiarą, że to co robię
Będzie lepsze się stawało, a dla Ciebie to za mało
Mówisz, że się nie cenię? Ważniejsze są pieniądze, ale nie na mojej scenie
Wolę, żeby ten co słucha to co robię docenił
Żeby tylko mi powiedział, żebyś Wiśnia się nie zmienił
Bo dobrą idziesz drogą i k**ple Ci pomogą, żebyś doszedł do celu
Jak doszło już wielu, a wreszcie już tam będziesz
Pieniądz też tam czekał będzie, wtedy tego jesteś pewny
Że zawdzięczasz wszystko sobie, i każdego dnia to wspomnisz
Obmyślając plany nowe
Jaka ciężka była droga lecz odwagi Ci to doda
Być, nie mieć skład wiśniowy, oto moje dla was słowa
[refren]
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma
Być, nie mieć, to odwieczny dylemat
Być, nie mieć, my we dwóch coś na temat
Być, nie mieć, konsekwentnie ten sam schemat
Przemyśl to sam bo reguły na to nie ma