To precedens przetrwania...
...To sztuka adaptacji... [x2]
Masz pomysły? Oby zabłysły
Oby doby przynosiły zasoby
Są sposoby patenty, fuchy przekręty
Człowiek zajęty, i nie zawsze jak
Zakręty popierdala, plan ustala i odpala
Gandzie czuje, poluje
Jak zwierze kolacji
Nie mając dotacji to przetrwanie
To sztuka adaptacji, wykumanie sytuacji przed jej napięciem
Unik przed pchnięciem, byś nie został zdjęciem
Jedynie wiesz po drinie, za te chwile, za dile za dokończone style
Gdy zależy tyle na sile twej psychiki
Sztuka adaptacji to sytuacji tej wyniki
Błysk, sreber winyli trzaski
Gdański rap, kontra wypaczanie jaźni
Zysk, fałsz na pysk maski
Bez fantazji szary obraz drażni
Brak do okazji, brak wyobraźni razi
Nie tym razem, razem raźniej, przyjaźnie
Północ- centrum i południe właśnie
Na bok waśnie, się bawi, kto nie zaśnie
Kluby, studio, eskapady furką
Czy podwórko i pod chmurką
Bliscy mi tu, mi tu lepiej tu mnie spotkasz
Na totka nie czekam, nie narzekam hobby ma praca
Starczy na melanż i stop na kaca
Nie zawracam bez ryzyka, to nie życie
Tuż po tej polemice pozdrawiam twoje okolice
Kear [?] tak to widzę
Adaptacji, kunszt sztuka tutaj równowaga między
Zdobywaniem wiedzy a pieniędzy
Zarobek raz, a na co to wydane dwa
Przemyśl sobie, ja zdobię setki pewne jak tej bletki los
Co ją zwijam Deluks i nie ważne co mówi ktoś
Złość omijam nawet jak błąd da w kość
Tylko człowieka mądrości dość, by z tego wynieść coś
Zawziętość versus multum przeszkód
A w sercu moc wersów mych
Do rzeczy złych łap, łap, łapiesz dystans
Wokół iskra na rap, na raz miłość seks joint
Własny kąt to sąd, pogląd truskulowym pasmem,
Jasne, jak północna gwiazda nad miastem
Nie trzeba biec za resztą, by pierwszym dobiec
Sam powiedz wobec roboty zawsze bądź fachowiec
Stąpając po cienkim lodzie zapominasz o chłodzie
Cóż pieniądz zawsze w modzie
W wodzie gorącej kąpany, rozgadany zajarany sobą
Pierwszy ma mundurową wizytę służbową
Rusz głową trójmiasto to bastion kombinacji
Gdzie sztuka adaptacji to twych racji przetrwanie
To twoje zdanie, a nie te, co na ekranie
Ogłupianie, ogłupi głupiego niejednego
Zobaczy pójdzie kupi nie wie, dlaczego
Bez własnego pojęcia umysł do wynajęcia
A trza mieć na ruchy, na gietę do poduchy
Na ciuchy, na życie, chęci na wybicie
Wobec manipulacji bądź nie do zgięcia
W aglomeracji to sztuka adaptacji
...To precedes przetrwania...
...To sztuka adaptacji... [x2]
...To sztuka adaptacji... [x2]
Masz pomysły? Oby zabłysły
Oby doby przynosiły zasoby
Są sposoby patenty, fuchy przekręty
Człowiek zajęty, i nie zawsze jak
Zakręty popierdala, plan ustala i odpala
Gandzie czuje, poluje
Jak zwierze kolacji
Nie mając dotacji to przetrwanie
To sztuka adaptacji, wykumanie sytuacji przed jej napięciem
Unik przed pchnięciem, byś nie został zdjęciem
Jedynie wiesz po drinie, za te chwile, za dile za dokończone style
Gdy zależy tyle na sile twej psychiki
Sztuka adaptacji to sytuacji tej wyniki
Błysk, sreber winyli trzaski
Gdański rap, kontra wypaczanie jaźni
Zysk, fałsz na pysk maski
Bez fantazji szary obraz drażni
Brak do okazji, brak wyobraźni razi
Nie tym razem, razem raźniej, przyjaźnie
Północ- centrum i południe właśnie
Na bok waśnie, się bawi, kto nie zaśnie
Kluby, studio, eskapady furką
Czy podwórko i pod chmurką
Bliscy mi tu, mi tu lepiej tu mnie spotkasz
Na totka nie czekam, nie narzekam hobby ma praca
Starczy na melanż i stop na kaca
Nie zawracam bez ryzyka, to nie życie
Tuż po tej polemice pozdrawiam twoje okolice
Kear [?] tak to widzę
Adaptacji, kunszt sztuka tutaj równowaga między
Zdobywaniem wiedzy a pieniędzy
Zarobek raz, a na co to wydane dwa
Przemyśl sobie, ja zdobię setki pewne jak tej bletki los
Co ją zwijam Deluks i nie ważne co mówi ktoś
Złość omijam nawet jak błąd da w kość
Tylko człowieka mądrości dość, by z tego wynieść coś
Zawziętość versus multum przeszkód
A w sercu moc wersów mych
Do rzeczy złych łap, łap, łapiesz dystans
Wokół iskra na rap, na raz miłość seks joint
Własny kąt to sąd, pogląd truskulowym pasmem,
Jasne, jak północna gwiazda nad miastem
Nie trzeba biec za resztą, by pierwszym dobiec
Sam powiedz wobec roboty zawsze bądź fachowiec
Stąpając po cienkim lodzie zapominasz o chłodzie
Cóż pieniądz zawsze w modzie
W wodzie gorącej kąpany, rozgadany zajarany sobą
Pierwszy ma mundurową wizytę służbową
Rusz głową trójmiasto to bastion kombinacji
Gdzie sztuka adaptacji to twych racji przetrwanie
To twoje zdanie, a nie te, co na ekranie
Ogłupianie, ogłupi głupiego niejednego
Zobaczy pójdzie kupi nie wie, dlaczego
Bez własnego pojęcia umysł do wynajęcia
A trza mieć na ruchy, na gietę do poduchy
Na ciuchy, na życie, chęci na wybicie
Wobec manipulacji bądź nie do zgięcia
W aglomeracji to sztuka adaptacji
...To precedes przetrwania...
...To sztuka adaptacji... [x2]