No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig
To mój tik, tak to mogę żyć
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig
To mój tik, tak to mogę żyć
No to raz, dwa na ośce bieda z sensi wiesz,
miałem sen, że jazz sprzedał mi Giertych ej
Co mam się dręczyć? Nie wyglądam na posła
jedna dyszka w kredo, druga z bonga w koszta
Dobra zostaw Roman, ile chcesz? 1,6?
(1,7...) No nie wiem proszę ja Ciebie drogo,
że sam nie jestem pewien ile wezmę tego dla siebie
(Wiesz... Taniej nie puszczę, Jarek ma dostawę dopiero pojutrze)
Nie zapale, nie usnę, bo lubię, gdy kanabinol przesiąka mi poduszkę.
(A, to skuś się...) Tak drogo? (Rodzina dba o logo)
Wiesz za taką cenę to masz Yeyo plus Go Go,
bo pieniądz nie BOM BOM. Zmądrzejesz to dzwoń do nas,
bo hasz tu utrzymuje ciągłość w tych stronach na okrągło.
To co mam idzie w płuca i w mózgu Grechuta
Mam plan w nim Kalkuta, ten żar czuje na butach.
(Halo?!) Słucham? Siema Andrzej!
Roman mi mówił, że macie damski chuj a nie gandzie
(Przyjedź, się coś znajdzie, dziś operuje pulą
Mam świeżą holandię co zarekwirował UOP)
Dobra jadę, tylko Andrzejku powiedz mi na którą blokadę?
(Weź podjedź na wieś...) Który to zjazd na autostradzie nie wiem.
(W takim razie wyjadę po ciebie)
Dobra czekam, dziś to przystanek eden...
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig
To mój tik, tak to mogę żyć
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt.
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig.
To mój tik, tak to mogę żyć.
Ty gdzie ten Andrzej? Miał załatwić Marię
Marnie widzę go, jeśli tego zjazdu się nie znajdzie
Masz jakiś numer? (No mam gdzieś...)
Poczekaj moment, tylko czy aktualny sprawdzę.
To dajżesz lub dzwoń ty co jak na mieście słychać
(Mam do Marcinkiewicza...) No to dzwoń do Kazika
(Ej pomyłka...) Olej... Dorwiemy go na szkole,
jak Andrzej nie przyjedzie, to mu w gardło wepchnę stolec
(Spoko ziomek, trzymaj luz brat nie wariuj,
wiesz jaki jest Andek Polonez plus solarium)
Dobra jeszcze pięć minut i dzwonimy do Lecha,
pecha ma, jeśli będę musiał dłużej tu czekać.
(Lech ma małe deka) Ale jest dostępny zawsze:
o drugiej w nocy, rano siódmej, w nocy, czy wakacje.
Z nim nie zgaśniesz, bo ma gandzię jak gdzie indziej,
ale łatwiej, bo z nią przyjdzie,
żeby dać ten tu za winkle albo hajs...
(Ej to dzwonim...) Dosyć czasu marnowania dla ironii,
ten skunk będzie dobry... (Ale wagowo kicha,
ty może zakupimy towar od Rydzyka?)
Nie wnikam, może być, jeśli tylko nieba dotykał,
to weź i idź i nawijaj, biorę dyszkę plus dyszkę...
(Ale Rydzyk ma krajową, bo nie jest ministrem)
Daj pomyśleć, ile to nam czasu zajmie
(No to jak Panowie? Chcecie dalej tą gandzię?)
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt.
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig.
To mój tik, tak to mogę żyć.
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig
To mój tik, tak to mogę żyć
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig
To mój tik, tak to mogę żyć
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig
To mój tik, tak to mogę żyć
No to raz, dwa na ośce bieda z sensi wiesz,
miałem sen, że jazz sprzedał mi Giertych ej
Co mam się dręczyć? Nie wyglądam na posła
jedna dyszka w kredo, druga z bonga w koszta
Dobra zostaw Roman, ile chcesz? 1,6?
(1,7...) No nie wiem proszę ja Ciebie drogo,
że sam nie jestem pewien ile wezmę tego dla siebie
(Wiesz... Taniej nie puszczę, Jarek ma dostawę dopiero pojutrze)
Nie zapale, nie usnę, bo lubię, gdy kanabinol przesiąka mi poduszkę.
(A, to skuś się...) Tak drogo? (Rodzina dba o logo)
Wiesz za taką cenę to masz Yeyo plus Go Go,
bo pieniądz nie BOM BOM. Zmądrzejesz to dzwoń do nas,
bo hasz tu utrzymuje ciągłość w tych stronach na okrągło.
To co mam idzie w płuca i w mózgu Grechuta
Mam plan w nim Kalkuta, ten żar czuje na butach.
(Halo?!) Słucham? Siema Andrzej!
Roman mi mówił, że macie damski chuj a nie gandzie
(Przyjedź, się coś znajdzie, dziś operuje pulą
Mam świeżą holandię co zarekwirował UOP)
Dobra jadę, tylko Andrzejku powiedz mi na którą blokadę?
(Weź podjedź na wieś...) Który to zjazd na autostradzie nie wiem.
(W takim razie wyjadę po ciebie)
Dobra czekam, dziś to przystanek eden...
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig
To mój tik, tak to mogę żyć
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt.
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig.
To mój tik, tak to mogę żyć.
Ty gdzie ten Andrzej? Miał załatwić Marię
Marnie widzę go, jeśli tego zjazdu się nie znajdzie
Masz jakiś numer? (No mam gdzieś...)
Poczekaj moment, tylko czy aktualny sprawdzę.
To dajżesz lub dzwoń ty co jak na mieście słychać
(Mam do Marcinkiewicza...) No to dzwoń do Kazika
(Ej pomyłka...) Olej... Dorwiemy go na szkole,
jak Andrzej nie przyjedzie, to mu w gardło wepchnę stolec
(Spoko ziomek, trzymaj luz brat nie wariuj,
wiesz jaki jest Andek Polonez plus solarium)
Dobra jeszcze pięć minut i dzwonimy do Lecha,
pecha ma, jeśli będę musiał dłużej tu czekać.
(Lech ma małe deka) Ale jest dostępny zawsze:
o drugiej w nocy, rano siódmej, w nocy, czy wakacje.
Z nim nie zgaśniesz, bo ma gandzię jak gdzie indziej,
ale łatwiej, bo z nią przyjdzie,
żeby dać ten tu za winkle albo hajs...
(Ej to dzwonim...) Dosyć czasu marnowania dla ironii,
ten skunk będzie dobry... (Ale wagowo kicha,
ty może zakupimy towar od Rydzyka?)
Nie wnikam, może być, jeśli tylko nieba dotykał,
to weź i idź i nawijaj, biorę dyszkę plus dyszkę...
(Ale Rydzyk ma krajową, bo nie jest ministrem)
Daj pomyśleć, ile to nam czasu zajmie
(No to jak Panowie? Chcecie dalej tą gandzię?)
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt.
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig.
To mój tik, tak to mogę żyć.
No to raz, dwa, trzy, tak płonie szczyt
Mój młynek robi pył w krwi,
nie wymaga sił, pylę w mig
To mój tik, tak to mogę żyć