Halo...
Jeśli liczysz na pierdolone reklamy Coca-Coli, liczysz na to
Lub inne ścierwa w stylu Edyty Górniak,
weź to wyrzuć, wyłącz tą płytkę...
Wyłącz ją po prostu, ona nie jest dla Ciebie, nie...
To jest do tych, co rozumieją jak jest, OCoBe...
Dla tych wszystkich, co wiedzą OCoBe...
Aha, tak jest...
Aha 2003, uuu tak jest,
Jeśli masz to w sobie...
To ruszaj rękoma pod sufitem, pod sufitem,
To jest tak, że mam dzisiaj bardzo dobry humor...
I musze go zrealizować...
OeSTeeR, aha tak jest
OeSTeeR, OeSTeeRrrrr... Ciiii
Znam paru co nazwali by Snoba skurwysynem,
A sami non stop zapierdol zmarszczeni jak rodzynek,
Ambicje koi Guinnes w kuflu brudnym,
Jakby to przełożyć na rynek, głupków dupki,
Synek kup tu, to co Ci dusza zapragnie
Jak nie, zostaje wierzyć w reinkarnację,
Kasa niby to na ulicy leży, padniesz?
Odwiedzisz sam się, na świecie tamtym, pumpy pampy,
Lumpy szanty, kup mi zastrzyk, dziś nie ma, że opór
Wiek nie posiada hantli, lampi się kat i topór,
Od lat idiotów władza, sprzedajna jak bazar w kuluarach fikcji
Nie każdy świeci plombą jak na reklamie Milki,
W sercu utkwiło żądło, wypijmy za prezesa Volvo,
Nie bądź sztywny, fakturki chronią wszystkich,
pijmy ziom, kurwa pijmy, pijmy!!!
Tu masz T i emperaturę,
Jot i Be i eLe ukazują rytmy,
Każdy medal ma dwie strony, to nic, to my, a nie Młode Wilki
spójrz na budynki
Tu masz T i emperaturę
Jot i Be i eLe ukazują rytmy,
każdy medal ma dwie strony, to nic, to my, a nie Młode Wilki
Spójrz na budynki
Pojęcie luźne, poukładane życie jak puzzle,
Choć bywa różnie, ważne by nie być durniem tu gdzie
Nim być nie wypada, porażki w łez wodospadach,
Sen o układach, bo w układach władza,
Znów do szaleństwa doprowadza myśl ta,
Otwarta z chorobami krypta, pergamin ziszcza
Przed czym ostrzegała biblia,
Kłócąc ludzi po religiach, dosyć nam bydła a'la Texas,
Prawda zawarta w tekstach, w nich mesjasz,
W dziwnym świecie jak Czesław,
Zapytaj ludzi o zdanie, powielane jak skaner,
Seryjny lament, z nim nadzieja w parze,
Co palcem wskaże, może być twoje,
Podróż przez kojec, bycie gnojem to nie koniec
Jeszcze wiele szczęśliwych komet,
Nie jeden projekt, nie jedna szansa,
By nie zapierdalać jak goniec, wozić się w dyliżansach,
To przyjemności dostarcza, stop ziom,
Zobacz na tło, znika bogactwo,
Znów słychać, to co ostatnio, czyli lipa i hardcore
Na głośnikach, jak raz coś spierdolisz
Nie licz na duplikat dobrej woli,
Passa znika jak artykuł z googli,
Tak gra liga, na raz sprawdź synchron,
Na dwa zamknij oczy, na trzy
Masz wszystko w garści i kręci się teatrzyk,
I kręci się teatrzyk, i kręci się teatrzyk,
I kręci się teatrzyk, i kręci się teatrzyk,
I kręci się teatrzyk, i kręci się teatrzyk...
Jeśli liczysz na pierdolone reklamy Coca-Coli, liczysz na to
Lub inne ścierwa w stylu Edyty Górniak,
weź to wyrzuć, wyłącz tą płytkę...
Wyłącz ją po prostu, ona nie jest dla Ciebie, nie...
To jest do tych, co rozumieją jak jest, OCoBe...
Dla tych wszystkich, co wiedzą OCoBe...
Aha, tak jest...
Aha 2003, uuu tak jest,
Jeśli masz to w sobie...
To ruszaj rękoma pod sufitem, pod sufitem,
To jest tak, że mam dzisiaj bardzo dobry humor...
I musze go zrealizować...
OeSTeeR, aha tak jest
OeSTeeR, OeSTeeRrrrr... Ciiii
Znam paru co nazwali by Snoba skurwysynem,
A sami non stop zapierdol zmarszczeni jak rodzynek,
Ambicje koi Guinnes w kuflu brudnym,
Jakby to przełożyć na rynek, głupków dupki,
Synek kup tu, to co Ci dusza zapragnie
Jak nie, zostaje wierzyć w reinkarnację,
Kasa niby to na ulicy leży, padniesz?
Odwiedzisz sam się, na świecie tamtym, pumpy pampy,
Lumpy szanty, kup mi zastrzyk, dziś nie ma, że opór
Wiek nie posiada hantli, lampi się kat i topór,
Od lat idiotów władza, sprzedajna jak bazar w kuluarach fikcji
Nie każdy świeci plombą jak na reklamie Milki,
W sercu utkwiło żądło, wypijmy za prezesa Volvo,
Nie bądź sztywny, fakturki chronią wszystkich,
pijmy ziom, kurwa pijmy, pijmy!!!
Tu masz T i emperaturę,
Jot i Be i eLe ukazują rytmy,
Każdy medal ma dwie strony, to nic, to my, a nie Młode Wilki
spójrz na budynki
Tu masz T i emperaturę
Jot i Be i eLe ukazują rytmy,
każdy medal ma dwie strony, to nic, to my, a nie Młode Wilki
Spójrz na budynki
Pojęcie luźne, poukładane życie jak puzzle,
Choć bywa różnie, ważne by nie być durniem tu gdzie
Nim być nie wypada, porażki w łez wodospadach,
Sen o układach, bo w układach władza,
Znów do szaleństwa doprowadza myśl ta,
Otwarta z chorobami krypta, pergamin ziszcza
Przed czym ostrzegała biblia,
Kłócąc ludzi po religiach, dosyć nam bydła a'la Texas,
Prawda zawarta w tekstach, w nich mesjasz,
W dziwnym świecie jak Czesław,
Zapytaj ludzi o zdanie, powielane jak skaner,
Seryjny lament, z nim nadzieja w parze,
Co palcem wskaże, może być twoje,
Podróż przez kojec, bycie gnojem to nie koniec
Jeszcze wiele szczęśliwych komet,
Nie jeden projekt, nie jedna szansa,
By nie zapierdalać jak goniec, wozić się w dyliżansach,
To przyjemności dostarcza, stop ziom,
Zobacz na tło, znika bogactwo,
Znów słychać, to co ostatnio, czyli lipa i hardcore
Na głośnikach, jak raz coś spierdolisz
Nie licz na duplikat dobrej woli,
Passa znika jak artykuł z googli,
Tak gra liga, na raz sprawdź synchron,
Na dwa zamknij oczy, na trzy
Masz wszystko w garści i kręci się teatrzyk,
I kręci się teatrzyk, i kręci się teatrzyk,
I kręci się teatrzyk, i kręci się teatrzyk,
I kręci się teatrzyk, i kręci się teatrzyk...